W finałowym meczu "Czerwone Diabły" z Kuszczakiem pokonały Aston Villę Birmingham 2:1. Za ten triumf każdy z piłkarzy mistrza Anglii wzbogacił się o 50 tysięcy funtów.
- Wygrana cieszy tym bardziej, że początek spotkania nie ułożył się po naszej myśli - opowiada Polak. - Szybko straciliśmy gola z rzutu karnego, który został podyktowany słusznie. Na szczęście mamy w drużynie tylu doświadczonych graczy, że zdołaliśmy odwrócić losy spotkania. Wielka w tym zasługa Wayne'a Rooneya, który ma niesamowity sezon. To najlepszy napastnik w lidze angielskiej.
Patrz też: Tomasz Kuszczak z Pucharem Ligi
Polak nie miał jednak okazji, aby w szatni wspólnie z kolegami świętować wywalczenie kolejnego trofeum.
- Zaraz po meczu zabrano mnie na kontrolę antydopingową - wyjaśnia. - Zdarzyło mi się to już kolejny raz w tym sezonie. Może mam coś w oczach? (śmiech). Tak naprawdę, to chyba nie mam szczęścia w losowaniu. W przeciwieństwie do Edwina van der Sara. Nie przypominam sobie sytuacji, aby Holender był kiedyś kontrolowany.
Kuszczak na zgrupowanie reprezentacji Polski przyjechał do Warszawy prosto z Londynu.
- Podróż była z przygodami, bo trochę rzucało samolotem - opowiada. - Mimo turbulencji szczęśliwie udało się wylądować. Nie bałem się, bo nalatałem się po świecie z Manchesterem. Choć latem miałem nieco strachu, bo podczas lotu do Azji samolotem trzęsło tak, że fruwaliśmy po pokładzie.
Jutro Kuszczak wybiegnie w pierwszym składzie reprezentacji Polski w towarzyskim meczu z Bułgarią. Naprzeciwko niego stanie kolega z United - Dimitar Berbatow.
- Pierwszy raz zmierzę się w międzypaństwowym meczu z zawodnikiem Manchesteru. Będzie to prawdziwie diabelski pojedynek (śmiech). Zapewniam, że wiem, jak bronić jego strzały - deklaruje Kuszczak.