- To już trzeci tytuł mistrza Anglii w twojej kolekcji. Który najlepiej smakował?
- Jeśli wygrywasz ligę angielską, to za każdym razem jesteś "przeszczęśliwy", bo ten, kto tego dokonał, wie, jakie to trudne. Ale myślę, że ten trzeci tytuł jest najsmaczniejszy, bo najciężej było go zdobyć. Mówi się, że jeszcze trudniejsze od wejścia na szczyt jest utrzymanie się na nim i coś w tym jest.
- Jesteś mistrzem Anglii, ale pewnie czujesz niedosyt, bo w poprzednich sezonach dostawałeś więcej szans, a w tym zagrałeś tylko trzy ligowe mecze.
- Pewnie, że w głębi serca czuję niedosyt, bo chciałbym dużo, dużo więcej. Tylko że ja tu rywalizuję z legendarnym Edwinem van der Sarem i Benem Fosterem, na którym opierają się nadzieje Anglików szukających bramkarza dla kadry. W tym sezonie był nawet moment, że nie jeździłem z zespołem na mecze, bo rezerwowym był Foster. Myślicie, że było mi przyjemnie? Ale zacisnąłem zęby i walczyłem. I naprawdę się cieszę, że jestem częścią tego zespołu. Mistrzostwo zdobywa nie tylko pierwsza jedenastka. W takiej lidze, przy tak mocnych rywalach każda minuta, każdy punkt jest ważny, a ja trochę w tych trzech meczach pomogłem. Nikt nigdy nie odbierze mi tych chwil euforii, tego momentu, kiedy mogłem się cieszyć, że z najlepszym klubem świata wygrałem najtrudniejszą ligę świata.
- Widzieliśmy zdjęcia, jak Cristiano Ronaldo oblewa cię w trakcie fety szampanem. Dużo wypiliście?
- No nie, bo wszystko wychlapaliśmy (śmiech). Ale potem trochę nam dokupili, więc zabawa była. Poszliśmy na wspólną kolację, byliśmy na mieście. I to jest kolejna bezcenna rzecz, która trzyma mnie w Manchesterze. My tu nie tylko mamy wielki zespół, ale i fenomenalną atmosferę. A żebyście wiedzieli, jak się śpiewało na fecie. Każdy oszalał z radości. Kto umiał, ten śpiewał po angielsku, a reszta po swojemu.
- W sobotę ostatni ligowy mecz i to właśnie ty w nim zagrasz. Bo van der Sar będzie oszczędzany na środowy finał Ligi Mistrzów, a Foster jest kontuzjowany.
- Już się nie mogę doczekać meczu z Hull. Nie grałem trzy miesiące, więc chciałbym pokazać i kibicom, i sobie, że nie straciłem formy.
- A co dalej? Angielskie media piszą, że to pożegnalny mecz Kuszczaka w Manchesterze...
- Jestem piłkarzem najlepszego klubu świata. To naprawdę wyjątkowo smakuje i nie chcę tego stracić. Choć z drugiej strony nie byłbym szczęśliwy, gdybym w kolejnym sezonie zagrał tylko kilka meczów. Nie wykluczam żadnej opcji. Może pójdę na roczne wypożyczenie? Bo nie chciałbym odchodzić stąd na zawsze. Mam trzyletni kontrakt i wierzę, że w tym klubie jeszcze zaświeci dla mnie słońce.
- Już w środę finał Ligi Mistrzów z Barceloną. A Barcelony wszyscy się boją...
- Ale nie my. Manchester też ma fantastycznych piłkarzy. Szanse są 50 na 50 i ani procenta więcej dla Barcelony.