Jarosław Niezgoda po okresie dobrych występów w Legii Warszawa podjął decyzję o odejściu za ocean, a konkretnie do ekipy Portland Timbers. I właśnie z rynkiem amerykańskim wiąże się historia, w którą uwikłany jest były reprezentant Polski, Marek Citko. Portal "Sportowe Fakty" w ostatnich dniach poinformował, że były snajper "Wojskowych" zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Citkę. Chodzi o domniemane sfałszowanie podpisu na dokumencie dotyczącym wyłącznego reprezentowania zawodnika w rozmowach z klubami z USA.
Zobacz też: Szpakowski zaczął krzyczeć w niebogłosy w środku nocy! Ale eksplodował [WIDEO]
Był kadrowicz postanowił nie czekać na rozwój wydarzeń i już teraz na łamach portalu "weszlo.com" zabrał głos w całej sprawie. Wydał oświadczenie. - Kategorycznie zaprzeczam, ażebym kiedykolwiek podrobił bądź sfałszował cudzy podpis, a w szczególności składał podpis jako Jarosław Niezgoda w okolicznościach opisanych w artykule. Wszelkie twierdzenia na ten temat są nieprawdziwe i wobec ich autorów będą podejmowane dostępne działania prawne w celu ochrony mojego dobrego imienia - czytamy w nim m.in. te słowa.
- Przedmiotem moich roszczeń nie jest niewypłacona prowizja menedżerska związana ze zmianą barw klubowych Jarosława Niezgody, tylko kara umowna, którą zgodził się on zapłacić, w przypadku gdy zawrze kontrakt z klubem piłkarskim z pominięciem mojej osoby w czasie obowiązywania umowy menedżerskiej ze mną na wyłączność. Umowa ta obowiązuje do dnia dzisiejszego, a opisywany w artykule Jarosław Niezgoda ją złamał - dodaje Citko.
Sprawa z pewnością wkrótce będzie miała swą kontynuację.