- Nie wiem, co się stało, nie byłam bowiem z nią na zapleczu. To, co pokazała tutaj, to nie był jej normalny podrzut. Przecież zawsze była w nim mocna. Walczyła do końca, ale nie dała rady. Nie wiem co jeszcze powiedzieć. Mnie też jest bardzo przykro - mówiła prawie ze łzami w oczach po występie swej przyjaciółki Agata Wróbel.
Nadzieja na medal polskich sztangistek pozostała więc tylko w Agacie Wróbel.
- Poziom podnoszenia ciężarów w tych igrzyskach jest tak wysoki, że aby zdobyć medal, Agata będzie musiała uzyskać w dwuboju aż 300 kilogramów - szacuje Ryszard Soćko. - To kosmos - ocenili dziennikarze specjalizujący się w podnoszeniu ciężarów.
Klejnowska po niepowodzeniu (liczyła przecież na medal) wściekła przeszła obok tłumu dziennikarzy. Jej trener uważa, że spaliła się psychicznie.
- Przy takiej konkurencji, medal był poza jej zasięgiem. Ale gdyby była w normalnej dyspozycji, to mogłaby powalczyć co najmniej o czwarte miejsce. Walczyła do końca, ona nigdy się nie poddaje, ale nie mogła wstać z ciężarem. Słabe, miękkie nogi, to objaw spalenia się psychicznego - twierdzi Soćko.
Polski szkoleniowiec ma jeszcze cień nadziei. - Będą jeszcze badania krwi. My mamy je już za sobą, jesteśmy spokojni. Inni czekają na wyniki. Jestem przekonany, że w tych igrzyskach będzie jeszcze wiele dopingowych sensacji - sądzi Ryszard Soćko.
Wykryto zakazane substancje w organizmie Nan Aye Khine z Myanmaru, która zajęła czwarte miejsce w kat. 48 kg.