- Czuję się zawsze mocny, gdy przyjeżdżają na mecze żona i syn. Szkoda, że nie mogli zostać do końca turnieju. Wiem jednak, że bardzo mi kibicują - powiedział Ponitka, który w Chinach pokazał się z bardzo dobrej strony i swoją postawą przykuł uwagę wielu obserwatorów. - Było kilka momentów radości. Wydaje mi się, że dwa były znaczące: wygrany mecz z Chinami, bo to mógł być nawet mecz dekady. Drugi to pojedynek z Rosją, bo wtedy przypieczętowaliśmy awans do ćwierćfinału. Mówiąc o tych momentach człowiek ma ciarki - dodał.
Reprezentacja Polski zajęła ósme miejsce, choć sam jej awans na mistrzostwa świata wielu uważało za sukces. Podopieczni Mike'a Taylora pokazali jednak nie tylko wysokie umiejętności, ale przede wszystkim niesamowitą ambicję, determinację i wolę walki. - Mistrzostwa świata to dla mnie przygoda życia, ogromne doświadczenie. Mam nadzieję, że następne pokolenia będą miały szansę zrobić coś podobnego - przyznał Ponitka.