Białaczka jest jednym z najbardziej niebezpiecznych nowotworów, zaliczana jest do grupy tych złośliwych. W przeważającej części przypadków potrzebny jest przeszczep szpiku kostnego oraz długi proces chemioterapii. Ta niesamowicie ciężka i śmiercionośna choroba spotkała również Eliasa Pereyrę. Junior zespołu San Lorenzo dowiedział się o niej gdy miał trzynaście lat.
Rodzina myślała, że młody piłkarz przechodzi doskonale znaną chorobę jaką jest świnka. Po jednym z treningów, na którym poczuł się źle, trenerzy zasugerowali mu, aby udał się do szpitala. Diagnoza okazała się najgorszą z możliwych. Lekarze zdiagnozowali białaczkę i niemal od razu przystąpili do leczenia.
Elias Peryra zaczął wątpić w swoje marzenia o grze w piłce, gdy zobaczył wypadające włosy na poduszce. - Pamiętam, że pierwsze o co zapytałem lekarza, to czy będę mógł jeszcze zagrać w piłkę - wyznaje piłkarz w wywiadzie dla infobae.com - W piłkę kopaliśmy z innymi chłopakami na dziedzińcu w przerwach między leczeniem. Grałem też po szpitalu, nawet, jak wracałem z niego późno. Mama wrzeszczała, że tracę siły, że powinienem zachować je na leczenie - dodaje.
Leczenie trwało dwa lata, wracanie do pełni zdrowia zajęło kolejne kilka miesięcy. Historia kończy się jednak szczęśliwie. San Lorenzo podpisało niedawno profesjonalną umowę z piłkarzem, która obowiązuje do 2021 roku. Zawodnik zadebiutował w meczu z Indenpediente, a w dodatku dostał powołanie do reprezentacji Argentyny U-20.
Aos 13 anos, o argentino Elias Pereyra foi diagnosticado com leucemia e teve que largar o futebol. Ainda jovem, precisou travar uma luta árdua pela vida.
— SporTV (@SporTV) 14 grudnia 2017
A doença foi superada e ele, recompensado. Contrato assinado com o San Lorenzo até 2021.
Via @PasionFutbolFC pic.twitter.com/gUXNvbqcP2
Zobacz również: Videoblog SE. Piotr Koźmiński. Polacy lubią przespać się z Lewandowskim