- Tego jeszcze nie wiadomo - mówi Pudzianowski. - Wszystko zależy od tego, czy organizatorzy walk MMA będą dla mnie mieli jakieś sensowne propozycje.
- A jeśli nie...
- To mam terminarz wypchany zaproszeniami na zawody Grand Prix, przeszło 20 sztuk. Ci, którzy cieszyli się, że "Pudzianowi" pękł biceps, niech odłożą radość na później.
- Podobno wychowuje pan następcę, Krzysztofa Radzikowskiego.
- Ma świetne barki, ale na sześć konkurencji w pięciu jeszcze go leję. Krzysztof jest trochę jednostronny. Coś jak Norweg Avril Hauge, który w kulach lał wszystkich, a na MŚ zajmował ostatnie miejsce.
- Ręka pana po kontuzji jeszcze boli?
- Już zapomniałem.