Stracona niewinność olimpiady

2008-08-01 19:15

Jeden z internautów napisał, że MKOl okazał się stręczycielem, który gotów jest każdemu, kto jest dość bogaty, oddać sprostytuowaną olimpiadę.

Z tym efektownym powiedzeniem po części trzeba się zgodzić. Od czasu, gdy pazerny hiszpański markiz Samaranch dorwał się do steru, MKOl ze strażnika świętego ognia zmienił się w wielką firmę biznesową. Dziś zarządzany przez mającego nie gorszą głowę do interesów Jacquesa Rogge, operuje budżetem większym od tego, jakim dysponuje większość państw. Olimpiada była już sprzedana komunistom w ZSRR i koncernowi Coca-Cola w Atlancie, zamordystom w Seulu, a teraz partyjnemu reżimowi w Chinach. Profity z tego handlu spłynęły do kasy MKOl.

Ale w tym rachunku jest i druga strona. 11 lat po tym jak władze ZSRR wpuściły olimpijskie towarzystwo do Moskwy, wielkie imperium pękło z hukiem. Dziś wszechmocne w swym poczuciu władze chińskie zostały zmuszone do rezygnacji w cenzurowania internetu w Pekinie. Może to mały kamyczek w Wielkim Murze, ale ciekawe, kiedy się zawali.

Najnowsze