Śmierć Maradony odbiła się szerokim echem chyba w każdym kraju na świecie. Władze wielu rozgrywek, w tym także tych w Polsce, przy okazji poprzedniego weekendu zarządziły poprzedzanie meczów minutą ciszy ku pamięci genialnego Argentyńczyka. W ojczyźnie zmarłego głośno było także przy okazji ceremonii pogrzebowej. Nie wszyscy zdążyli oddać hołd mistrzowi przed ostatnim pożegnaniem, przez co niespokojny tłum musiała pacyfikować policja.
Diego Maradona zasłynął zwłaszcza postawą w 1986 roku, kiedy poprowadził Argentynę do mistrzostwa świata. Wówczas zespół prowadził trener Carlos Bilardo, obecnie 82-latek cieszący się stabilnym stanem zdrowia, ale jednocześnie takim, w którym nie można już ryzykować znacznego pogorszenia nastroju. Z tego powodu opiekunowanie legendarnego szkoleniowca postanowili... odłączyć mu telewizję i trzymać w swoistej bańce, gdyż obawiają się, że informacja o śmierci Maradony mogłaby wywrzeć na trenera fatalny wpływ.
Jorge Bilardo, brat trenera, mówi otwarcie: - Nie mogę mu o tym powiedzieć.
Szkoleniowiec otrzymał informację, że jego telewizor po prostu się popsuł. I w ten sposób nie wie, że zawodnik, którego traktował jak syna, już nie żyje.