Widzew Łódź

i

Autor: CYFRASPORT

Widzew wygrał u siebie, ale nie obyło się bez strachu. Kluczowa rola bramkarza

2019-08-09 18:37

Po niespodziewanej porażce w Bytowie, Widzew Łódź powrócił na zwycięską ścieżkę. W meczu otwarcia 3. kolejki II ligi łodzianie pokonali u siebie 2:0 (1:0) Błękitnych Stargard. Mało jednak brakowało, a mogło do tego nie dojść. Tuż przed tym, jak Marcin Robak wykorzystał rzut karny ustalający wynik spotkania, wspaniałą interwencją popisał się bramkarz gospodarzy, Patryk Wolański, chroniąc tym samym swoją drużynę od straty ważnego gola.

Widzew Łódź - Błękitni Stargard 2:0 (1:0)

Bramka: Kita 15', Robak 85' (k.)

Żółte kartki: Radwański 57', Tanżyna 79' - Ostrowski 37', Paczuk 50', Karmański 78'

Widzew: Wolański – Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Pięczek – Mąka (68' Mandiangu), Poczobut, Radwański (90+3' Stefaniak), Ameyaw (73' Gutowski) – Kita (31' Wolsztyński) – Robak

Błękitni: Rzepecki – Szrek, Błyszko, Ostrowski, Nowak – Sanocki (62' Bochnak), Cywiński (62' Kurbiel), Karmański (88' Sadowski), Fadecki – Łysiak – Paczuk (77' Jabłoński)

Gospodarze rozpoczęli pojedynek bardzo aktywnie. Często dośrodkowywał debiutujący w łódzkich barwach Łukasz Kosakiewicz, ale jego centry były wybijane przed defensywę gości. Już w 15. minucie zrobiło się 1:0 - najlepszy strzelec Widzewa w obecnym sezonie, Przemysław Kita, przejął piłkę po złym zagraniu zawodnika rywali i ruszył sam na sam z Mariuszem Rzepeckim. Jego pierwszą próbę golkiper przyjezdnych obronił, ale wobec dobitki był bezradny i zrobiło się 1:0. Niestety dla gospodarzy, po upływie pół godziny gry strzelec gola nabawił się kontuzji i musiał zmienić go Rafał Wolsztyński. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie.

Po zmianie stron boiska łodzianie byli aktywni tylko na samym początku. Już po kilku minutach jednak ich gra zaczęła być przewidywalna, nudna i patrzyło się na nią coraz trudniej. Co gorsza dla miejscowych, od czasu do czasu groźnie atakowali przeciwnicy, tak jak w 76. minucie, gdy bramkarz Patryk Wolański we wspaniałym stylu wygrał pojedynek sam na sam z Piotrem Kurbielem. Chwilę wcześniej mógł i powinien do siatki trafić Marcin Robak po idealnej centrze Łukasza Kosakiewicza, ale fatalnie chybił z kilku metrów.

W samej końcówce na stadionie w Łodzi przy 17 435 kibicach na trybunach zrobiło się bardzo gorąco. W 84. minucie bramkarz gospodarzy cudem obronił na linii bramkowej strzał głową Wojciecha Błyszki, a już w kolejnej akcji Christopher Mandiangu został sfaulowany w polu karnym i sędzia podyktował rzut karny. Do "wapna" podszedł Robak i pewnie je wykorzystał ustalając wynik meczu na 2:0. Tym samym udana inauguracja sezonu na własnym obiekcie w wykonaniu łodzian stała się faktem, a Błękitni po dwóch zwycięstwach musieli przełknąć gorycz porażki.

Najnowsze