21-latek do niedawna reprezentował barwy Ajaksu Amsterdam. Holenderski zespół przed obecnymi rozgrywkami postanowił rozstać się z piłkarzem, który zmienił nie tylko klub, ale także ligę. Pod koniec sierpnia trafił do francuskiego OGC Nice. Dolberg zadebiutował w zespole 14 września, kiedy to w rywalizacji z Montpellier zagrał 78. minut, ale nie wpisał się na listę strzelców.
Pierwszych dni w urokliwym mieście na południu Francji Duńczyk jednak nie zaliczy do udanych. Wszystko ze względu na wydarzenia po poniedziałkowym treningu. Według francuskich mediów Dolbergowi zginął zegarek, który zostawił w szatni. Najprawdopodobniej został on skradziony. Pierwotnie 21-latek myślał, że koledzy sprawili mu dowcip i za chwilę odzyska swoją biżuterię.
Okazało się jednak, że inni piłkarze nie stoją za zniknięciem zegarka. Najprawdopodobniej, ktoś podczas treningu dostał się do szatni i ukradł go. O całym zdarzeniu została powiadomiona policja, która będzie wyjaśniała okoliczności kradzieży. A wyjaśniać jest co, bo zegarek Dolberga kosztował 70 tys. euro, a więc około 300 tys. złotych.