Obecnie w wielu dyscyplinach sportowych osoby decyzyjne muszą dostosowywać się do sytuacji związanej z pandemią, która aktualnie ma miejsce. Trudno jest bowiem przewidzieć, kto i kiedy może się zarazić - trzeba działać w obliczu konkretnych wydarzeń. Tak też było w Treflu Gdańsk, którego zawodnicy zarazili się koronawirusem bardzo licznie. W okresie wakacyjnym chorobę przeszło łącznie 16 członków gdańskiej ekipy - 13 siatkarzy oraz 3 członków sztabu szkoleniowego.
Lewandowski stracił BUTY ZA TYSIĄC ZŁOTYCH! A wyglądał w nich tak ładnie... [ZDJĘCIE]
Trener Trefla, Michał Winiarski, w rozmowie z portalem "Sportowe Fakty" opowiada, jak wyglądał "powrót do życia" zespołu po zaistniałej sytuacji. - Jak chłopaki wrócili na salę po kwarantannie, wyglądali bardzo słabo. Zwykła rozgrzewka sprawiała ogromny problem. Przez pierwsze trzy dni mieli po niej takie tętno, jak w czasie ciężkiego treningu. Musieliśmy bardzo uważać. Są badania, które pokazują, że po tej chorobie istnieje duże ryzyko powikłań, wystąpienia problemów z mięśniem sercowym. Dlatego zawodnicy pracowali według specjalnego planu. Z czasem doszli jednak do siebie i teraz pracujemy już na pełnych obrotach - opisuje 37-latek.
I podkreśla z dumą: - Zespół się zjednoczył. Zawodnicy wspierali się nawzajem. Ci, którzy nie zachorowali, albo już wyzdrowieli, pomagali tym, którzy wciąż przebywali w izolacji. Mamy grupę na jednym z komunikatorów, informowaliśmy się na bieżąco, co się u kogo dzieje i jak ktoś był w potrzebie, zawsze mógł liczyć na kolegów. Mimo nerwów i całej tej sytuacji, po powrocie nikt nie narzeka i wszyscy bardzo dobrze pracują.