Awans mogliśmy załatwić sobie na dwa sposoby: sami, zdobywając punkt z Australijczykami lub – gdybyśmy przegrali z „Kangurami” 1:3 czy 0:3 – licząc na to, że Włosi w ostatnim meczu z Amerykanami nie wygrają za 3 pkt. Na szczęście nie trzeba było nerwowo czekać do niedzielnego wieczora. Pierwsze dwie partie starcia z Australią Polacy wygrali 25:16 i 26:24 i mogli świętować kwalifikację.
We Francji w Final Six obok Polaków i gospodarzy zobaczymy USA, Rosję, Brazylię i Serbię. Rywalizacja będzie się toczyć między 4 a 8 lipca na wielkim stadionie... piłkarskim imienia Pierre'a Mauroy, który często przerabiany jest na arenę zawodów nie tylko futbolowych, na przykład w tenisie czy koszykówce. Wszystko dzięki nowoczesnej i nietypowej konstrukcji hali. Jej murawa jest przesuwana i dopasowywana do potrzeb konkretnej dyscypliny.
W finale LN drużyny zostaną podzielone na dwie grupy po 3 zespoły, według miejsc zajętych w fazie zasadniczej. Dwie najlepsze awansują do półfinału. Po raz ostatni graliśmy w finale Ligi Światowej (poprzednia nazwa rozgrywek) w 2016 roku, gdy Kraków był gospodarzem Final Six. Biało-Czerwoni nie weszli wówczas do półfinałów, zajmując ostatecznie 5. miejsce. Najlepsze wspomnienia mamy z 2012 r., gdy w Sofii po raz pierwszy i jedyny w historii wygraliśmy cały turniej. Rok wcześniej w Gdańsku zajęliśmy 3. pozycję.