Wypadki związane z koronawirusem toczą się w zastraszająco szybkim tempie. W świecie sportu sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Także w Rosji, w której grają polscy siatkarze, a w której do tej pory nie odwoływano meczów – jedynym obostrzeniem było niewpuszczanie widzów do hal. Tymczasem we wtorek Gazprom Jugra Surgut, klub, w którym występuje atakujący reprezentacji Polski Maciej Muzaj, oznajmił, że kończy sezon i nie pojedzie na drugie spotkanie play-off do Moskwy.
To oznacza ni mniej, ni więcej, że Muzaj ma już wolne i może wracać do kraju. Prawda jest taka, że najprawdopodobniej to samo czekałoby go po 21 marca, kiedy to zaplanowano drugi mecz z Dynamem Moskwa. Gazprom przegrał pierwsze spotkanie 1:3 i nie był faworytem, a gra się do dwóch zwycięstw. Zwycięzca rywalizacji wchodzi o Final Six rosyjskiej Superligi, pokonany ma sezon z głowy.
W Surgucie z powodu zagrożenia koronawirusem postanowiono jednak zrezygnować z gry. Władze klubu wydały oświadczenie, w którym jako przyczynę decyzji podały troskę o zdrowie zawodników i członków sztabu. „Sprawę zdrowia postawiliśmy ponad wynik sportowy” - stwierdza między innymi pismo klubowe.
Muzaj ma więc teraz problem, bo nie tylko skończył sezon wcześniej niż planował, ale musi pilnie szukać możliwości powrotu do Polski. Tymczasem wiadomo, że ze zorganizowaniem transportu lotniczego z zagranicy do kraju jest w dobie koronawirusa bardzo trudno.
Siatkarz skomentował swoją nagle zmienioną sytuację specjalnie dla „Super Expressu”. – Podejrzewałem, że mecz może zostać odwołany. Okazuje się, że nie ma oficjalnego odwołania, ale nasz klub zdecydował, że nie będziemy lecieć do Moskwy. Czy to dobra decyzja, nie wiem, bo mój duch sportowy chciałby jeszcze walczyć w play-off. Wiadomo jednak, że są teraz rzeczy ważniejsze. Nasz prezes powiedział, że siatkówka siatkówką, ale trzeba się skupić na ważniejszych sprawach. Teraz próbuję załatwić powrót, z tego co się dowiedziałem z Rosji samoloty do Polski nie latają, będę jeszcze próbował. W grę wchodzi też pozostanie jeszcze przez jakiś czas na miejscu – powiedział nam Muzaj.