W trakcie ME środkowy Skry wyszedł w szóstce na pierwszy mecz z Estonią, ale zagrał dwa sety, potem pojawiał się sporadycznie jako rezerwowy. W ostatnim spotkaniu przeciwko Czarnogórze zaliczył krótki epizod, zdobywając 3 pkt, w tym asem serwisowym. „Kochan” dobrze wie, że do superformy jeszcze daleko. – Z Czarnogórą każdy mógł w większym lub mniejszym wymiarze zagrać i podotykać piłki. Rola tego meczu sprowadzała się do tego, by znaleźć lepsze zgranie z rozgrywającym i to przyniosło efekt. Co do mojego grania, to myślę, że jest coraz lepiej. Podejrzewam, że moja forma pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Może nie jestem w życiowej dyspozycji, ale im dalej w turniej, tym będzie coraz lepiej – skomentował Kochanowski.
Polacy przenosili się z Rotterdamu do Amsterdamu (kilkadziesiąt kilometrów) w dniu meczu z Czarnogórcami. Wszystko odbywało się tak szybko, że trener Vital Heynen zorganizował odprawę przedmeczową w... autokarze. A potem w hotelowym lobby zasiadał do krótkich rozmów z graczami z poszczególnych pozycji.
– Tak mieliśmy zorganizowaną przeprowadzkę, nie było czasu na normalny seans wideo – przyznaje Kochanowski. – Ale sama podróż nie była długa, więc to nie był większy problem.