We wtorek Światowa Federacja Samochodowa (FIA) ogłosiła, że mistrzem świata zostanie ten kierowca, który wygra najwięcej wyścigów. Kierowcy i szefowie zespołów zaczęli zdecydowanie protestować. Już dawno nie było takiej jednomyślności w Formule 1.
- To, co się dzieje w F1, jest hańbą! - wypalił nawet broniący tytułu Lewis Hamilton (24 l.), który według nowych przepisów wcale by nie był mistrzem.
Wczoraj Stowarzyszenie Zespołów Formuły 1 (FOTA) wydało oświadczenie, w którym zakwestionowało ważność decyzji FIA. "Zmiany zostały wprowadzone niezgodnie z procedurami, ponieważ jest zbyt późno, aby FIA mogła narzucić zmianę w przepisach na sezon 2009 bez jednomyślnej zgody wszystkich zespołów" - brzmiało oświadczenie.
Na reakcję FIA nie trzeba było długo czekać. Niecałe dwie godziny później Federacja poinformowała, że... wycofuje się ze swoich rewolucyjnych pomysłów. "Jeżeli z jakichkolwiek powodów zespoły Formuły 1 nie zgadzają się na nowy system, jego wprowadzenie zostanie odroczone do 2010 roku" - napisała FIA w komunikacie.
- To doskonała wiadomość - mówi "Super Expressowi" Artur Kubica (49 l.), ojciec Roberta (25 l.). - Nowy system był zły i na szczęście FIA dała się przekonać zespołom i kierowcom do tego, by go nie wprowadzać.