Kubica: Nie mam nic do stracenia

2008-10-17 11:00

12 punktów straty, dwa wyścigi do końca i dwóch rywali do wyprzedzenia. Przed polskim kierowcą arcytrudne zadanie, ale... on takie lubi najbardziej. Kolejny krok w stronę tytułu najlepszego kierowcy świata Robert Kubica (24 l.) zamierza zrobić w niedzielę na torze pod Szanghajem. Przed wyścigiem o Grand Prix Chin był gościem na oficjalnej konferencji prasowej.

- Twoje poprzednie starty w Chinach były nie najlepsze. Teraz będzie inaczej?

Robert Kubica: - Wyniki rzeczywiście nie były dobre. Ale warto pamiętać, że w ubiegłym roku zakończyłem wyścig przez awarię hydrauliki, do tego czasu jechałem na pierwszym miejscu, więc chyba nie było tak źle...

- Ale w kwalifikacjach 2006 i 2007 zajmowałeś dopiero 9. miejsca, jednego wyścigu nie ukończyłeś, a w drugim byłeś 13...

- I co z tego? Nie ma o czym mówić. Obie sesje kwalifikacyjne były rozgrywane w deszczu, co było utrudnieniem. W wyścigach radziłem sobie dobrze. W 2006 roku na pierwszym zakręcie uderzył we mnie Doornbos, przez co spadłem na koniec stawki. Potem jednak awansowałem na 5. miejsce. Następnie zaryzykowałem i założyliśmy opony na suchy tor. To się nie opłaciło. Rok temu też dobrze jechałem. Na dwóch okrążeniach wyprzedziłem oba ferrari i prowadziłem w wyścigu.

- Jak ważna jest regularność dla ciebie i zespołu?

- Ona jest kluczem do sukcesu. To właśnie jeśli chodzi o niezawodność bolidu zrobiliśmy największy postęp. W ubiegłym roku mieliśmy wiele awarii, a w tym ani jednej. Tylko dlatego wciąż liczymy się w walce o mistrzostwo.

- Czy to w jakiś sposób zmienia twój styl jazdy?

- Nie, zawsze daję z siebie wszystko. Teraz po prostu nie muszę myśleć o awariach, obawiać się ich. W poprzednim roku było inaczej, często były problemy, które nas wiele kosztowały.

- W przyszłym roku nie będzie GP Kanady, teraz wycofali się też organizatorzy GP Francji. Ile twoim zdaniem powinno być wyścigów w sezonie?

- To chyba oczywiste, że siedem! (śmiech) (Po siedmiu startach Kubica był liderem klasyfikacji generalnej - przyp. red.).

- Jak podchodzisz do dwóch ostatnich wyścigów sezonu?

- Tak, jak do wszystkich wcześniejszych. Po pierwszym starcie miałem zero punktów, po siódmym byłem liderem. Zawsze walczę o jak najwięcej punktów, próbuję wyciągnąć maksymalnie dużo z auta. Nasz bolid ostatnio nie jest zbyt szybki, ale jest niezawodny. Tracę 12 punktów, mam dwa wyścigi na odrobienie tych strat. Ale Hamilton i Massa mają znacznie więcej do stracenia, niż ja do zyskania.

- Czego ci potrzeba do wywalczenia tytułu?

- Chciałbym mieć szybszy bolid, móc walczyć o pierwsze pola startowe i zwycięstwa w wyścigach. Gdyby to było możliwe, mógłbym powiedzieć, że mogę zostać mistrzem. Mógłbym wtedy walczyć w normalnych warunkach. Teraz, jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, nie mamy szans z McLarenem i Ferrari. A ostatnio także renaulty i toyoty były szybsze od nas...

- Poddajesz się?

- Nie, bo w wyścigach wszystko jest możliwe. Po mojej stronie są pogoda, wyjazdy samochodu bezpieczeństwa, czy takie sytuacje, jak na pierwszym zakręcie w Japonii. Ten sport jest nieprzewidywalny i w tym moja szansa. Będę walczył do ostatniego okrążenia w Brazylii.

Najnowsze