Adam Kownacki (20-0) kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa i jest coraz bliżej mistrzowskiej szansy. Ostatni pojedynek stoczył w sierpniu. Po zaciętej walce wygrał na punkty z mającym najlepsze lata za sobą Chrisem Arreolą (38-6-1). Wiadome jest, że Polak wróci na ring 7 marca na gali PBC w hali Barclays Center na Brooklynie. Dziennikarze i kibice zastanawiali się, kto będzie jego rywalem. Początkowo pod uwagę był brany dwukrotny pretendent do mistrzowskiego pasa - Dominic Breazeale (20-2). Okazuje się, że oponentem "AK" zostanie jednak Robert Helenius (29-3). Taką informacją podzielił się na swoim Twitterze Mike Coppinger, jeden z lepiej poinformowanych dziennikarzy z USA.
"Nordycki Koszmar" po raz ostatni wszedł do ringu w listopadzie 2019 roku, gdzie łatwo uporał się z mało znanym przeciwnikiem. Fin w swojej karierze przegrywał trzykrotnie. Każdą porażkę odniósł jednak z topowymi pięściarzami. 36- latek na swoim rozkładzie nie ma jednak wielkich nazwisk, a jego najcenniejszym skalpem jest wygrana nad Dereckiem Chisorą w 2011 roku. Helenius wydaje się być dużo mniejszym wyzwaniem dla Kownackiego niż Breazeale.
Amerykanin uważa podobnie co jednoznacznie wyjaśnił na swoim Instagramie. - Chce walczyć z rozbitym gościem, zamiast dać fanom boksu świetną walkę i zmierzyć się ze mną. Śmiało, buduj swój rekord bezpiecznymi pojedynkami. Kiedyś jednak trzeba będzie się zmierzyć z prawdziwym wyzwaniem - napisał wściekły "Trouble". Starcie Kownacki - Helenius nie jest jeszcze oficjalnie potwierdzone, lecz wszystko wskazuje na to, że właśnie Fin będzie kolejną przeszkodą Polaka w drodze na szczyt wagi ciężkiej. Dla pochodzącego z Łomży pięściarza będzie to druga w karierze walka wieczoru.