Po tym, jak Yoka odprawił przed czasem kolejno: Davida Allena, Alexandra Dimitrenkę i Michaela Wallischa, wydawało się, że doświadczony Duhaupas będzie bardziej wymagającym przeciwnikiem. W końcu Francuz to były pretendent do tytułu WBC wagi ciężkiej, który z ówczesnym czempionem tej federacji Deontayem Wilderem spędził w ringu 11 rund. Ponadto, Duhaupas mierzył się z takimi sławami jak Alexander Powietkin czy Jarrell Miller i choć te pojedynki przegrywał, nabrał w nich doświadczenia, o jakim Yoka na razie może pomarzyć. A jednak to było za mało na eksplozywnego, młodego Francuza, który zdemolował doświadczonego rodaka w… 2 minuty i 20 sekund.
Pierwsze deski Duhaupas zaliczył 45 sekund po pierwszym gongu, kiedy to Yoka bezlitośnie obijał jego doły, a następnie wystrzelił potężnym sierpem w okolice skroni. Duhaupas osunął się na matę, ale po chwili wstał i szybko pokazał, że chce kontynuować pojedynek. Animuszu nie starczyło mu na długo, bo wyrachowany Yoka podszedł do niego i niczym laserem namierzył kolejny prawy sierp prosto w głowę rywala. Chwilę później było już po wszytskim, gdy mistrz olimpijski z Rio i mistrz świata z Dohy zasypał rywala ciosami w różnych płaszczyznach. Prawa, lewa, góra, dół – dla Yoki nie miało znaczenia jaki cios wyprowadza, bo praktycznie wszystkie lądowały w celu. Decydujący był potężnym prawy podbródek, którym Yoka odesłał rywala do krainy czarów, a sędzia słusznie przerwał walkę.
Krzysztof Głowacki ODPOWIADA promotorowi: „Przerywam milczenie!” [WYWIAD]