- Gratulacje z okazji…
- Na razie nie przyjmuję żadnych! Pogratulujesz mi dopiero jak wygram cały turniej!
- Odważna deklaracja.
- Z takim nastawieniem przystępuję do turnieju. Gorąco wierzę w to, że go wygram. Chcę wjechać jak po swoje. Gdybym myślał inaczej, nie wychodziłbym do ringu. Za wszelką cenę chcę wrócić na mistrzowskie tory.
- Nie od dziś wiadomo, że masz problem z nastawieniem przed walką ze słabszymi rywalami. Tutaj problemu z motywacją raczej nie będzie?
- Już we mnie kipi energia, mam zupełnie inne nastawienie. Do walk z ostatnimi rywalami nie chciało mi się trenować, a tutaj motywacja jest ogromna. Chcę wygrać cały.
- O twoim występie w drugim sezonie WBSS mówiło się od dawna, ale wciąż nie było oficjalnej informacji. Miałeś momenty zwątpienia, że się nie uda?
- Od dłuższego czasu nie wiedziałem co ze mną dalej będzie, ale czekałem cierpliwie. Początkowo miałem wystąpić 10 listopada na gali Szpilka – Wach. W tamtym tygodniu spotkałem się z Andrzejem Wasilewskim i dowiedziałem się, że jednak wystąpię w turnieju.
- Data została podtrzymana. W kuluarach mówi się, że walka odbędzie się w Gliwicach.
- Zgadza się, walka odbędzie się 10 listopada, ale miejsce jeszcze nie zostało potwierdzone. Gliwice? Fajnie było by wystąpić w Polsce.
- Na jakim etapie treningów jesteś?
- Byłem na obozie w Zakopanem, ale bardziej „gościnnie”, bo obóz był pod Kamila Szeremetę, który 22 września ma pierwszą obronę pasa mistrza Europy. Na razie trenuję raz w tygodniu, ale w sobotę z Anglii wraca trener Fiodor Łapin i rozpiszemy plan przygotowań.
- Dasz w niedzielę w kościele na tacę, by tym razem ominęły cię kłopoty zdrowotne podczas przygotowań?
- Ostatnio jak tak zrobiłem to przyplątała mi się kontuzja… nie wiem, może muszę pójść do Częstochowy (śmiech)? Póki co, odpukać, ze zdrowiem jest dobrze. Na pewno tak zostanie do walki.
- WBSS to nie tylko prestiż, ale i duża kasa. To motywuje?
- Kasa jest spora, ale nie patrzę na to. Marzę o tym, by wygrać cały turniej i zapisać się w historii polskiego boksu, a później zrewanżować się Usykowi. Rewanż musi być, nawet jeśli miałoby dojść do niego w wadze ciężkiej.