– O tytule mistrza świata śnię od lat - mówił przed walką Maciej Sulęcki. Polski bokser kolejny raz wyleciał do Stanów Zjednoczonych, by budować na świecie swoją markę. Już przed walką, promotor zapowiadał, że zwycięzca pojedynku z Gabrielem Rosado, jeśli tylko będzie chciał, to zawalczy o mistrzostwo.
Walka rozpoczęła się fenomenalnie. Już w pierwszej rundzie Amerykanin wylądował na deskach. Szybko przekonał się, że zapowiedzi o tym, że Polak nie może go znokautować może włożyć między bajki. Sulęcki dominował od samego początku i pewnie wygrywał kolejne rundy.
Starcie nie toczyło się na dużej intensywności, ale kolejne kombinacje dochodziły do głowy Rosado i bokser z Filadelfii w końcu po raz drugi runął na ring. Wszystko układało się idealnie, ale wszystko zmieniło się w dziewiątej rundzie. Polak przyjął dwa, silne uderzenia i padł na deski. Niestety, gospodarz ruszył do ataku i po kilku uderzeniach w tył głowy Sulęckiego, nasz rodak znowu zaliczył nokdaun.
Ostatnia runda znowu na konto Amerykanina. Rosado musiał radzić sobie tylko z klinczami Polaka, który cały czas był przymroczony po końcówce dziewiątej rundy. Mimo to, sędziowie głosowali 95-91, 95-91, 95-93 na jednomyślne zwycięstwo Sulęckiego. To on ma zawalczyć z Andrade o mistrzostwo świata!