Najlepsza polska biatlonistka czysto wykonała trzy serie strzelania. Była wiceliderką po drugiej i trzeciej z nich, za Niemką Vanessą Hinz. Niestety, dwa ostatnie z dwudziestu strzałów na trasie, w pozycji stojącej, chybiły celu.
Gdyby oba strzały były celne, mielibyśmy pierwszą w historii polskiego biatlonu kobiet mistrzynię świata. Gdyby celny był jeden, Hojnisz miałaby brązowy krążek. Po dodaniu dwóch minut karnych strata Polki do zwyciężczyni wyniosła 1.10 min. Wszystkie poprzedzające ją rywalki biegły szybciej od niej.
Pozostałe Polki strzelały we wtorek kulą w płot (Kinga Zbylut - 7 „pudeł”, Kamila Żuk - 10, Anna Jakieła – 11) i sklasyfikowane zostały poniżej 70. miejsca.
Triumfowała znakomita biatlonistka gospodarzy, Włoszka Dorothea Wierer, niezrównana w drugiej części dystansu. To jej drugie złoto w tym czempionacie (poprzednio w biegu pościgowym na 10 km). Wyprzedziła zaledwie o 2,2 s Vanessę Hinz i o 15,8 s Norweżkę Marte Roeiseland.
Co ciekawe to właśnie Roeiseland cieszy się na razie kompletem medali w konkurencjach MŚ w Anterselvie (dwa złote i dwa brązowe).