Dwaj narciarscy skoczkowie podjęli między sobą rywalizację o wyższą lokatę w noworocznym turnieju. Ponieważ złoty orzeł dla triumfatora wydawał się poza ich zasięgiem, wymyślili złotego bażanta jako trofeum ich wewnętrznej rywalizacji. Przez chwilę nie było jasne, co to będzie za bażant, ale na trop szybko wpadli internauci: piwo marki Zlatý Bažant, produkowane w Słowacji.
Do półmetka turnieju wyżej plasował się Andrzej Stękała, ale Żyła przeskoczył go po trzecim konkursie i na mecie był lepszy o 4,7 pkt. W klasyfikacji generalnej imprezy zajęli miejsca piąte i dzielone szóste.
Andrzej Stękała szybko wywiązał się z zobowiązania, za co zwycięzca zakładu wdzięcznie podziękował na Instagramie. Nie wiadomo, jaką otrzymał dawkę. Nie wiadomo kiedy ją spożytkuje. Za to wiadomo, gdzie będzie wlewał „złocistego bażanta”, bo do napoju dostał bonus: firmową szklankę.
„Jjuj jak piknie jak magicznie” - wyraził zadowolenie Piotr Żyła.