Północna Europa jest jednym z nielicznych rejonów kontynentu, której nie dotknął w poważnym stopniu koronawirus. Cały czas nie wiadomo, czy odbędą się kończące sezon mistrzostwa świata w Planicy. Sytuacja na Słowenii jest monitorowana przez FIS i nie należy wykluczać odwołania zawodów.
Potwierdzeniem poważnej sytuacji jest fakt, że skoczkowie z tego kraju nie wrócą po konkursach w Lahti do ojczyzny. - Nie ma zagrożenia, więc tutaj zostaniemy. Na dwa dni moglibyśmy wrócić do domu, co zawsze jest bardzo przyjemne. Ale zaakceptowaliśmy to i postaramy się wyciągnąć korzyści z dodatkowymi treningami w Lillehammer - przyznał trener Słoweńców Gorazd Bertoncelja cytowany przez portal SportoweFakty.wp.pl.
Zawodnicy w przyszłym tygodniu będą zmagać się podczas kolejnego miniturnieju w cyklu, Raw Air. Norwedzy będą gościć skoczków przez ponad tydzień od 7 do 15 marca. Skoczkowie słoweńskiej kadry przyznają, że w żadnym stopniu nie myślą i nie przejmują się epidemią koronawirusa.
Timi Zajc na łamach Sportowych Faktów otwarcie stwierdził, że dużo więcej osób umiera na zwykłą grypę. - Jadę do Skandynawii i nie myślę o chorobie - stwierdził wicelider klasyfikacji Pucharu Świata w lotach.