Agnieszka ostatni mecz zagrała 29 marca. Od tego czasu odpoczywa w rodzinnym Krakowie. Wszystko po to, żeby naładować baterie przed maratonem, jaki ją czeka.
- Już w weekend gramy superważny mecz z Japonią w Pucharze Federacji. Dam z siebie wszystko, żeby zapewnić Polsce awans do grupy światowej - obiecuje Isia, dla której to ostatnie dni luzu. Najbliższy wolny dzień będzie miała... 8 czerwca!
- Czeka mnie prawdziwy tenisowy maraton. Po Pucharze Federacji lecę prosto na turniej do Stuttgartu, potem Rzym, Madryt, turniej w Warszawie i wielkoszlemowy Roland Garros - wylicza tenisistka, która właśnie spadła z 11. na 12. miejsce w światowym rankingu. Wyprzedziła ją jej duńska przyjaciółka, pochodząca z Polski Karolina Wozniacki (19 l.).
- Kilka tygodni nie grałam, więc Karolinie było łatwiej - śmieje się Agnieszka. - Spokojnie, wracam do gry i biorę się za odrabianie strat. Odpoczęłam, nabrałam sił i znów chcę wygrywać. Czuję, że jestem w dobrej formie i zamierzam to udowodnić. A wtedy nie powinno być problemów z powrotem do pierwszej dziesiątki. Możecie mnie trzymać za słowo.
Na razie Isia traci do Wozniacki 184 punkty, a do 10. w rankingu Nadii Pietrowej (27 l.) - 234. Takie straty może odrobić jednym dobrym występem: półfinał Roland Garros czy Wimbledonu to aż 900 punktów.