Tenisowy thriller
Zdecydowanym faworytem starcia 1/8 finału challengera rozgrywanego we francuskim Orleanie był Corentin Moutet. Francuz zajmuje bowiem miejsce w siódmej dziesiątce rankingu ATP, a w całych zawodach był najwyżej rozstawionym zawodnikiem. Jego rywal – Adrian Andreew z Bułgarii – okupuje bowiem lokatę dopiero w trzeciej setce. Po trwającym niemal trzy godziny thrillerze górą okazał się jednak skazywany na pożarcie Bułgar. Andreew co prawda łatwo uległ w pierwszej partii (2:6), dwa kolejne padły jednak jego łupem po tie-break’ach.
Osobliwa dogrywka
Jak się jednak okazało, koniec tego pojedynku był początkiem kolejnego. Tym razem… bokserskiego. Obaj zawodnicy początkowo podali sobie bowiem ręce, ale po wymianie kilku słów Andreew odepchnął rywala. Po chwili Moutet przeszedł na drugą stronę kortu, po czym… zdzielił rywala w twarz. Pomiędzy zawodnikami doszło do szarpaniny, którą zakończył dopiero sędziujący ten mecz polski arbiter Dawid Klawikowski.
„Nie chcę przepraszać”
Całą sytuację postanowił skomentować Corentin Moutet. - "Nie chcę przepraszać za to, co stało się po meczu. Kiedy gracz pozwala sobie dwukrotnie powiedzieć: p*****l się, patrząc mi w oczy, nie mogę się powstrzymać, żeby on zrozumiał na mój własny sposób, że takie rzeczy się nie zdarzają" – napisał. – „Groził mi i poprosił, żebym czekał na niego przy wyjściu z kortu. Oczywiście tak zrobiłem, ale nie mogłem się doczekać przez 10 minut. Był wtedy ukryty po drugiej stronie za sześcioma ochroniarzami. Słyszałem twoje groźby, więc kiedy wyjdziesz z pokoju, w którym cię ukryli, będę bardzo szczęśliwy, widząc, jak je realizujesz” – dodając.