"Od poniedziałku oficjalnie jako współwłaściciel klubu Arka Gdynia. Liczę na konstruktywna współpracę z obecnym zarządem i akcjonariuszami." - to oficjalny komunikat Dubienieckiego opublikowany na Twitterze. Brzmiący jednoznacznie. W mediach pojawiły się informacje, że były mąż Marty Kaczyńskiej współpracuje z Dominikiem Midakiem, najmłodszym, ledwie 20-letnim, właścicielem klubu Lotto Ekstraklasy.
Dubieniecki wersję szybko jednak zmienił. Wystarczyła doba. Już nie był współwłaścicielem, został doradcą. Pieniądze zainwestować miał fundusz inwestycyjny. Tajemniczy. - Nie musi to być podane do publicznej wiadomości. Nie jest to spółka giełdowa. Jeśli klub zechce, to go wskaże - wyjaśnił w rozmowie z portalem "Sportowe Fakty".
Chaos jednak pozostał. Fani Arki zaczęli się niepokoić. Dubieniecki to postać kontrowersyjna. Za aferę PFRON trafił do więzienia. Miał kierować grupą przestępczą i wyłudzić 14 milionów złotych. Status osoby publicznej zapewniło mu małżeństwo z Martą Kaczyńską. Zakończone burzliwym rozwodem. Jego kolejną żoną została natomiast Katarzyna Modrzewska. Była ukochana... Artura Boruca.
Zamieszanie przerwali sami właściciele klubu. Dominik Midak na oficjalnej stronie klubu opublikował oświadczenie. W którym zaprzeczył związkom biznesowym z Dubienieckim, a także potwierdził, że to on, jako większościowy udziałowiec, będzie dalej zarządzał klubem.
Poniżej publikujemy pełne oświadczenie:
„W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami o transakcji sprzedaży mniejszościowego pakietu akcji Arka Gdynia SSA informuję, że nie otrzymałem jak dotąd żadnych potwierdzających ją dokumentów. Dodatkowo jako właściciel większościowy klubu, posiadający 60% jego akcji, zapewniam, że nie przewiduję żadnych zmian w bieżącym funkcjonowaniu Arki w związku z jakąkolwiek sprzedażą mniejszościowych udziałów klubu, która mogłaby mieć miejsce w najbliższym czasie.
Informuję również, że pan Marcin Dubieniecki nie jest moim partnerem biznesowym, a wszelkie ewentualne transakcje w obszarze mniejszościowych udziałów Arki Gdynia realizowane są bez mojego udziału.”
O pojawieniu się funduszu inwestycyjnego w strukturach właścicielskich nie wie również rzecznik prasowy Arki Tomasz Rybiński. Do klubu nie wpłynęło bowiem żadne pismo, które potwierdziłoby wersję Dubienieckiego.
Co wskazuje, że były mąż Marty Kaczyńskiej na "współpracę z dotychczasowymi akcjonariuszami" jednak poczeka dłużej, niż do poniedziałku. Chyba, że chodziło o inny poniedziałek, wtedy zwracamy honor.