Henryk Kasperczak

i

Autor: East News Henryk Kasperczak

Henryk Kasperczak: Yacouba Sylla byłby wzmocnieniem Legii

2018-01-13 20:14

Henryk Kasperczak (72 l.) wprowadzał do reprezentacji Mali Yacouba Syllę (28 l.), gracza Rennes, o którego transfer stara się Legia Warszawa. Na prośbę „Super Expressu” „Henry” rozłożył na czynniki pierwsze byłego podopiecznego, opowiadając nam o jego mocnych i słabych stronach.

„Super Express”: - Jak pan ocenia Syllę? Dobry piłkarz, średni, nijaki?
Henryk Kasperczak: - Dobry. To ja wprowadzałem go do reprezentacji Mali i nigdy mnie nie zawiódł. Miał wiele dobrych meczów, był u mnie podstawowym graczem. Szczególnie dobrze wypadł kiedyś w starciu z Algierią, a to był ważny mecz, bo decydował o naszym awansie. Wygraliśmy 2:0, a Sylla był wtedy jednym z najlepszych graczy na boisku. A czy byłby wzmocnieniem Legii? Myślę, że tak.

- To konkretnie: jakie są jego plusy?
- To jest zawodnik, który specjalizuje się w odbiorze piłki. Robi to bardzo dobrze i co niezwykle ważne: bardzo mało takich piłek traci. Odbiór i szybkie uruchomienie akcji podaniem – to taka jego wizytówka. Czasem krótkim podaniem, ale na dalszą odległość też potrafi rzucić piłkę. Jest bardzo aktywny, ruchliwy, zawsze blisko piłki, dobrze przygotowany fizycznie, twardy, charakterny. No typowa „szóstka”, może „ósemka”. Ale na pewno bardziej defensywny, niż ofensywny. Zdecydowanie nie playmaker.

- Szybki jest?
- Ani nie za szybki, ani nie za wolny. No ale przecież nie ma być w Legii skrzydłowym, więc na tę pozycję, na której gra, szybkość ma odpowiednią.

- Słabe strony?
- Gra głową. Tu nie ma się za bardzo czym pochwalić. Ale znów: na jego pozycji nie jest to decydujące.

- Uderzenie?
- Strzał ma, choć snajperem, jak wiadomo, nie jest, więc nie ma się co nastawiać na to, że przyjdzie tu i będzie bombardował bramkarzy. Jest dobry w tym, o czym mówiłem, i czym się zajmuje: walką w środku pola. A skoro o nim rozmawiamy, to ten transfer jest rzeczywiście zaawansowany?

- Nieoficjalnie mówi się, że piłkarz dogadał się z Legią, woli przyjść tu niż do belgijskich średniaków… Bo z Legią może walczyć o tytuł, o puchary…
- O właśnie! I to mnie akurat nie dziwi, bo on zawsze był bardzo ambitny. Skoro mówimy o jego cechach, to właśnie ambicję trzeba u niego koniecznie podkreślić.

- A poza boiskiem?
- Nigdy nie stworzył mi żadnych problemów. Jak mówię, w jakimś sensie był moim odkryciem dla kadry i to pewnie też miało wpływ na to, że dobrze się dogadywaliśmy.

- Od pewnego czasu, od rozstania z kadrą Tunezji, nie trenuje pan żadnej drużyny. Jest pan już na dobre na emeryturze czy planuje pan powrót?
- Mam już dwie wstępne propozycje, od dwóch afrykańskich reprezentacji, ale podchodzę do tego na spokojnie. To raczej nie na już. Było też niedawno coś z Polski, ale odmówiłem. Wiadomo lata lecą, głowa dobrze pracuje, ale nogi już nie tak dobrze…

- Ale u trenera to właśnie głowa ma funkcjonować, od nóg są piłkarze…
- Dlatego całkiem możliwe, że jednak wrócę (śmiech).

Najnowsze