Artur Szpilka po ponad dziesięciu latach wrócił do ringu w kategorii junior ciężkiej. Jego przeciwnikiem był Ukrainiec Siergiej Radczenko, który w Polsce nie miał jeszcze okazji wygrać. Trzech poprzednich rywali, z którymi mierzył się nad Wisłą triumfowali z nim po jednogłośnej decyzji sędziów. "Szpila" dobrze rozpoczął pojedynek, ale z czasem zaczął popełniać błędy.
Dwukrotnie padł na deski i nie był w stanie narzucić swojego stylu walki. Radczenko regularnie go punktował i zdaniem wszystkich oglądających pojedynek zasłużenie wygrał. Nie widzieli tego jednak sędziowie punktowi! Ci orzekali na remis i dwukrotnie zwycięstwo "Szpili". Nie pozostawiono na nich suchej nitki!
- Największa KOMPROMITACJA w historii polskiego boksu. Największa. Po co robić takie walki, po co!!! - napisał na Twitterze dziennikarz Przemysław Garczarczyk. - To jest paranoja. Sędziowie z Austrii, won. Jesteście parodystami. Szacun dla Szpili za serce, wielki żal Radczenki - dodawał Piotr Jagiełło, redaktor TVP Sport.
Ostre słowa padły także na profilach prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka i dziennikarza Mateusza Borka. - AUSTRIACY oddali nam za karnego na EURO 2008. Uwielbiam Artura Szpilkę za jego charakter, osobowość. Ale nie wygrał tej walki. 9 runda w wykonaniu ringowego to gangsterka - napisał drugi z nich. - Przekręt - dodał szef polskiej federacji piłkarskiej.