Rozgrywający włocławian Kamil Łączyński (29 l.) to syn Jacka Łączyńskiego (55 l.), byłego reprezentanta Polski, a dziś trenera i komentatora koszykówki. W kluczowych akcjach finału ekstraklasy ze Stalą Ostrów brał na siebie ciężar gry i oddawał rzuty momentami z tak trudnych pozycji, że nie miały prawa wpaść do kosza. A jednak zrobił to, przechylając szalę na korzyść Anwilu. Włocławski klub wrócił na tron po 15 latach.
W szóstym spotkaniu finałowym Anwil pokonał ostrowian 73:65 i wygrał rywalizację 4-2, a Łączyński junior trzema niesamowitymi rzutami za 3 w IV kwarcie dobił rywali. Ze łzami w oczach odbierał złoty medal i nagrodę dla najlepszego gracza finału.
– Na początku meczu grałem słabiej, ale cieszę się, że w czwartej kwarcie obręcz zrobiła się dla mnie troszeczkę szersza. Było piekielnie ciężko, ale mam złoto i nikomu nie oddam. Dziękuję całej rodzinie, tylko ona wie, ile mnie to kosztowało – powiedział łamiącym głosem. „Brawo synku, marzenia się spełniają!” – napisał na Twitterze dumny tato.