W przypadku startu w imprezie międzynarodowej rodzima federacja musi pokryć koszty ubezpieczenia na wypadek kontuzji kończącej karierę zawodnika. To umiarkowany koszt, rzędu kilkunastu - kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Po stronie NBA pozostaje dużo droższe ubezpieczenie gwarantujące wypłatę gaży gracza przez okres kontuzji.
Lokaut powoduje, że ta druga opcja przestaje działać i tu zaczyna się problem. Koszykarze muszą wówczas dostać z federacji gwarancję, że pokryje ona także i ten zakres ubezpieczenia, co znacząco podnosi koszty - chodzi o sumy sześcio-, siedmiocyfrowe. Przypomnijmy, że kontrakt Gortata obowiązuje jeszcze przez 3 sezony i zapewnia mu przez ten czas 21,8 mln dolarów.
Patrz też: Kobe Bryant - tak się gra ze skręconą nogą
- Spokojnie czekamy na rozwój wypadków - mówi nam prezes PZKosz Grzegorz Bachański (39 l.). - Rzeczywiście, nie stać nas na ubezpieczenie Marcina w przypadku lokautu, ale wertujemy oferty firm ubezpieczeniowych i szukamy innych rozwiązań. Nie jest wykluczone, że znajdziemy sponsora, który wyłoży brakującą kwotę.
Jest jeszcze inny wariant wyjścia z sytuacji - wspólne działanie europejskich związków na rzecz zbiorowego ubezpieczenia w jednej firmie, co kosztowałoby mniej. - FIBA pilotuje tę sprawę i możliwe, że znajdzie korzystny pakiet ubezpieczeniowy - tłumaczy prezes PZKosz.