Karnowski, chcąc ubiegać się o miejsce w NBA, musiał się przede wszystkim związać z poważną firmą menedżerską. Z kilku ofert czołowych agentów wybrał Grega Lawrence'a z cenionej Wasserman Media Group. To agencja, pod której opieką pozostają takie gwiazdy NBA, jak Russell Westbrook czy Anthony Davis.
- Teraz wszystko w rękach agenta, ale oczywiście sam Przemek musi ostro zasuwać, żeby w ogóle dostać szansą, aby ktoś go zauważył i zaprosił na sprawdziany do klubu NBA - tłumaczy "Super Expressowi" ojciec i pierwszy trener koszykarza Bonifacy Karnowski. - Przez najbliższe tygodnie siedzi w apartamencie w Los Angeles, a obok ma ośrodek treningowy, w którym przebywa z grupą innych obiecujących graczy pretendujących do miejsca w NBA.
O tym, czy reprezentant Polski znajdzie się w orbicie zainteresowań klubów NBA, zadecydują najbliższe tygodnie. - Będzie miał sporo roboty, ma specjalnych trenerów i szczegółowy cykl ćwiczeń, to jest rozpisane na najmniejsze szczegóły, łącznie z programem żywieniowym i ogólnorozwojowym - opowiada tata Przemka. - Myślę, że będzie musiał nad sobą popracować pod względem fizycznym, trochę poprawić sylwetkę, trzymać się diety. Nie chodzi o to, żeby koniecznie zrzucał kilogramy, ale raczej by nabrał masy mięśniowej. W Gonzadze był trochę ograniczany w swojej roli na boisku, on naprawdę potrafi więcej, niż niektórzy sądzą - podkreśla ojciec zawodnika.
Karnowski będzie miał wiele opcji dostania się do NBA, nawet jeśli nie znajdzie się w czerwcowym drafcie - naborze talentów do klubów zawodowych. Może przekonać do siebie szefów klubów występami w lidze letniej albo na Eurobaskecie, może starać się o angaż tuż przed sezonem, na obozach przygotowawczych klubów NBA.
- Jeśli nie trafi do NBA, bez problemu znajdzie robotę w Europie - kwituje Karnowski senior.