- Czuję się tu tak, jakbym w Polsce w samych gatkach chodził na mrozie - podsumował Gortat swoje wrażenia z kriokomory od niedawna wykorzystywanej w klubie z Arizony. Urządzenie kosztowało 50 tysięcy dolarów, a zawodnicy chętnie korzystają z dobrodziejstw niskich temperatur, które pobudzają układ krwionośny do produkcji większej ilości tlenu.
Delikwenta ubranego tylko w bokserki i skarpetki umieszcza się w ciasnym wnętrzu komory, wystaje tylko jego głowa. Na zewnątrz trzyma się ręce w rękawiczkach. Fizjoterapeuta następnie rozpoczyna procedurę obmywania ciała co 30 sekund dawkami ciekłego azotu.
Pozytywny efekt zabiegu utrzymuje się przez kilka godzin. - Szybciej dochodzę do siebie, czuję się lżejszy. W sumie mam lepsze samopoczucie, zupełnie jak po zimnej kąpieli. Mógłbym tu spędzić cały dzień - śmieje się Polak, który w sobotę rzucił 16 punktów w wygranym 109:101 meczu z Detroit Pistons.