– Dla mnie ten mecz będzie niezwykły, wzruszający, bo we Wrocławiu spotkało mnie tyle dobrego, że aż trudno w to uwierzyć. Kibice Śląska we wspaniały sposób wspierali mnie przez wiele lat – mówił przed tym spotkaniem wzruszony Mila, który zimą został wykupiony przez gdańszczan po sześciu latach spędzonych we wrocławskim klubie (zdobył z nim m.in. mistrzostwo kraju).
Fani gospodarzy przywitali go z należytymi honorami, wywieszając transparent – „Sebastian Mila – dziękujemy”. Pod względem sportowym powrót na stare śmieci dla pomocnika biało-zielonych z pewnością nie był jednak udany.
Zobacz: Ekstraklasa: Śląsk - Lechia 3:0. Wrocławianie wreszcie wygrali na wiosnę
Bohaterem pierwszej części gry został Mateusz Machaj (25 l.), który w 20. minucie wykorzystał rzut karny. Przewaga gospodarzy była jeszcze bardziej widoczna w drugiej odsłonie meczu, czego efektem była bramka zdobyta głową przez Piotra Celebana (29 l.) po dośrodkowaniu Roberta Picha (26 l.). Dzieła zniszczenia w końcówce gry dokonał ostatnio mocno krytykowany Marco Paixao (30 l.).
Dla znajdujących się w kryzysie wrocławian była to pierwsza ligowa wygrana od grudnia... Wówczas jeszcze w zespole Tadeusza Pawłowskiego dzielił i rządził Sebastian Mila.