Babatunde Aiygebusi: O kontrakt z Wikingami walczę jak o życie [WYWIAD SUPER EXPRESSU]

2015-07-01 9:54

Reprezentant Polski w futbolu amerykańskim Babatunde Aiygebusi (27 l.) z wielką determinacją stara się o kontrakt z Minnesota Wikings. - Czas w USA dzielę między treningi, siłownię i spotkania z kibicami. Przez trzy miesiące w Minneapolis najgorsza była tęsknota za żoną i synkiem, którzy zostali we Wrocławiu. Ale musimy wytrzymać. Gdy podpiszę kontrakt, będziemy razem - zapewnia "Babs", który przerwę w przygotowaniach do sezonu wykorzystał na przyjazd do Polski.

"Super Express": - Jak teraz oceniasz swoje szanse na grę w NFL?

Babatunde Aiygebusi: - Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Decyzje dotyczące składu muszą zapaść do 7 września, do startu ligi. Odsiew jest duży, wielu kandydatom do gry już podziękowano, ale w ich miejsce przychodzą następni zawodnicy, bo docelowo zespół musi liczyć 90 graczy. Mam świadomość, przed jaką szansą stoję, dlatego zasuwam, jak tylko mogę. Mam poniżej 20 proc. tkanki tłuszczowej, a to najlepszy wynik wśród wszystkich ofensywnych liniowych w drużynie. Trenerzy widzą, że haruję jak wół i chyba to doceniają. Wierzę, że będzie dobrze, ale lepiej dmuchać na zimne, żeby nie zapeszyć.

- Zadomowiłeś się już w Stanach?

- Nie mam na to czasu. Od rana do późnego popołudnia ćwiczę na boisku lub w siłowni albo uczę się zagrywek stosowanych przez drużynę. Do tego dochodzą spotkania z fanami. Futbol w Ameryce jest tak popularny, że choć jestem w Wikingach krótko, to nie da się przejść przez ulicę niezauważonym. Kibice pozdrawiają, zagadują, życzą powodzenia. To bardzo miłe.

- Jaka jest atmosfera w kadrze Wikingów? Chyba nie najlepsza, skoro niektórzy tracą robotę...

- Na treningach nie ma przeproś, walczymy jak o życie. Ale w szatni nie czuje się dodatkowego ciśnienia, jest OK. Może dlatego, że wszyscy mamy świadomość, że tak naprawdę to nie my wybieramy, kto dostanie angaż. Trenerzy od początku powtarzali nam, że drużyna to jeden organizm i pewnie dyskretnie obserwują, jak każdy nas zachowuje się w grupie.

- Trzymamy kciuki, żebyś pozostał w Wikingach, ale co będzie, jeśli nie podpiszesz umowy?

- Powtarzam sobie, że mam szczęście, iż mogłem trenować i rozwijać się wśród najlepszych. Ale wierzę, że będzie dobrze. Daję z siebie wszystko, żeby spełniło się moje marzenie o grze w NFL.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze