MŚ 2014. Robert Maaskant: Holandia nie zajdzie daleko

2014-06-13 4:30

Choć jesteśmy wicemistrzami świata, to nie wierzę, że w Brazylii powtórzymy ten sukces. Już wyjście z grupy będzie sporym osiągnięciem - tak surowo reprezentację Holandii ocenia Robert Maaskant (45 l.), były trener Wisły Kraków. W piątek jego rodacy zmierzą się z Hiszpanią.

Jerzy Dudek przepowiada, że w grupie B Chile sprawi wielką sensację i wyeliminuje albo Hiszpanów, albo Holendrów.

- Zgadzam się z Dudkiem i boję się, że tym "odstrzelonym" przez Chile może był właśnie Holandia - mówi nam Maaskant, który obecnie pracuje jako asystent w amerykańskim Columbus Crew. - Cała moja nadzieja w tym, że nie zawiedzie Robben, bo Van Persie nigdy w kadrze nie grał tak dobrze jak w klubach. Obawiam się, że nasza przygoda zakończy się najpóźniej w 1/8. Bo nawet jeśli zajmiemy w grupie drugie miejsce, a Brazylia wygra swoją, to wpadniemy właśnie na nią i przegramy - przewiduje Maaskant, który za faworytów dzisiejszego meczu uważa Hiszpanów.

Zobacz również: Kuba z Warsaw Shore: Piłka nożna to rewia mody [WIDEO]

- Mają piłkarzy z Realu, Atletico i Barcelony, a więc z drużyn, które wiedzą, jak atakować cofniętych do obrony rywali. Obawiam się, że rozmontują naszą bardzo młodą defensywę - prorokuje trener, który śledzi to, co się dzieje z polskimi piłkarzami w Holandii.

- Klich? W Zwolle grał dobrze, ale jeśli ma wrócić do Bundesligi… To ogromny przeskok, Eredivisie i liga niemiecka to obecnie nieporównywalne poziomy. Będzie mu niezwykle ciężko. Natomiast Milik świetnie zrobił, idąc do Ajaksu. Ten klub daje szansę młodym piłkarzom. Marc Overmars, dyrektor sportowy Ajaksu, to mój dobry kolega. Wiem, że wierzy w Milika. Każdy młody piłkarz, który ma taką szansę, powinien korzystać z oferty Ajaksu - przekonuje Maaskant, który chciałby wrócić do polskiej ligi.

Zobacz także: Astronauci grali w piłkę nożną w kosmosie [WIDEO]

- Słyszałem, że Lechia straciła trenera, mojego rodaka. Jeśli nie mają jeszcze nikogo, to jestem bardzo zainteresowany, bo ten klub i to miasto zawsze mi się podobały. Fajnie pracuje się w Columbus, ale pół roku w roli asystenta wystarczy. Po odejściu z Wisły i pracy w kilku kolejnych klubach wziąłem pół roku urlopu i mieszkałem z rodziną w Hiszpanii, żeby odpocząć po pracy w wielkim stresie. Ale znów zaczyna mi brakować adrenaliny - mówi były trener Wisły.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze