Na przestrzeni lat Polacy uczestniczyli w wielu spektakularnych wydarzeniach sportowych. Raz bardzo im się opłacało, innym razem dużo mniej. Wspomniani Radwańska, Gołota i Adamek zarobili tyle, że wystarczy rodzinom na parę pokoleń. Sportowcy, którzy bili się dla Polski za komunizmu, aż takiego szczęścia nie mieli, choć na przykład "Orły Górskiego" jak na tamte czasy zostały potraktowane całkiem nieźle. Najlepiej różnicę między starym a nowym systemem widać na przykładzie Fortuny i Stocha. Za olimpijskie złoto Kamil dostał 475 razy więcej niż Wojciech.
1. Tomasz Adamek i Andrzej Gołota
Za walkę z Władymirem Kliczką „Góral” otrzymał około 3 miliony dolarów. Mniej więcej tyle samo zainkasował Andrzej Gołota za starcie z Mike’m Tysonem. To najwyższe jednorazowe premie w historii polskiego sportu.
2. Jerzy Kulej
Za pierwszy złoty medal olimpijski (Tokyo, 1964) Kulej dostał 120 dolarów, ale 40 USD „skręcili” działacze i bokser otrzymał ostatecznie 80 „zielonych”. Drugie olimpijskie złoto (Meksyk, 1968) wyceniono na 300 dolarów i złoty zegarek od ministra spraw wewnętrznych.
3. „Orły Górskiego”
W 1974 roku polscy piłkarze sięgnęli po trzecie miejsce na świecie. Władza ludowa nagrodziła ich premiami w wysokości 2200 dolarów na głowę (jak przyznał G. Lato – można było za to dom postawić) i kwotą 190 tys. złotych - przy średniej ówczesnej pensji 2,5 tys. zł.
4. Mistrzowie świata w siatkówce
Polacy dwa razy sięgali po mistrzostwo świata w siatkówce. Za złoto w Meksyku (1974 r.) zawodnicy dostali po 30 tysięcy złotych na głowę (była to równowartość dziesięciu ówczesnym pensji). Za pierwsze miejsce zdobyte w 2014 roku Wlazły i spółka otrzymali po 400 tysięcy złotych na osobę.
5. Fortuna i Stoch
W. Fortuna za złoty medal w Sapporo 1972 otrzymał 200 dolarów, ale… na pokwitowaniu dla wiceministra sportu musiał napisać, iż było to 450 USD. Kamil Stoch za dwa złote medale olimpijskie w Soczi 2014 otrzymał 586 tys. zł. (240 tys. od PKOL, 158 tys. od PZN, dwie sztaby złota za 140 tys. od J. Kulczyka i 48 tys. od ministra sportu).