-"Lewy" trafił do Delty, mając 15 lat, tam rozpoczął profesjonalną karierę.
- Tak bardzo go chcieliśmy, że załatwienie formalności zajęło tylko dwa tygodnie - mówi "Super Expressowi" Trzeciakowski. - Był najmłodszy, więc nie mógł dostać numeru na koszulce na stałe. Najczęściej grał z "16", "17", czasem też "19". Wołaliśmy na niego "Bobek".
Pierwsza kasa
Lewandowski trafił do Delty w najtrudniejszym momencie życia. W tamtym czasie zmarł bowiem jego ojciec, Krzysztof.
- Transfer "Bobka" do Delty załatwiałem jeszcze z jego ojcem. Potem Krzysztof zmarł. Strasznie żal mi było chłopaka, ale szybko się pozbierał. Na szczęście miał oparcie w mamie. W Delcie Robert zarobił pierwsze w życiu pieniądze, dzięki czemu mógł pomóc w utrzymaniu domu. Dostawał 1500 złotych miesięcznie - opowiada Trzeciakowski.
Jak wspomina odkrywca talentu "Lewego", młody piłkarz imponował nie tylko grą, ale również profesjonalnym podejściem do futbolu.
- Niektórzy gracze spóźniali się na treningi, tłumaczyli się chorobą lub korkami na mieście. A on zawsze był pierwszy w szatni, po prostu przebierał się i zasuwał. Poza tym jego nie interesowała gorzała, dyskoteki czy brylantyna na włosach. Wiedział, co chce w życiu robić, i do tego dążył - podkreśla.
Nieprzekupny
Lewandowski od najmłodszych lat imponował na boisku niesamowitą skutecznością.
- Szkoda, że grał u nas tylko 9 miesięcy, ponieważ musieliśmy rozwiązać seniorski zespół. Zdążył strzelić dla nas 6 goli, w tym dwa w arcyważnym meczu z Nadarzynem, faworytem do wygrania ligi. Przed spotkaniem twierdzono, że zostaliśmy przekupieni i przegramy. Robert pięknie temu zaprzeczył: po jego golach w 4. i 9. minucie było 2:0 dla nas, ostatecznie wygraliśmy 6:3 - wspomina Trzeciakowski.
Tak rosły zarobki Lewandowskiego
Varsovia Warszawa - 0 zł miesięcznie
Delta Warszawa - 1500 zł mies.
Znicz Pruszków - 4500 zł mies.
Lech Poznań - 60 000 zł mies.
Borussia Dortmund - 500 000 zł mies.