Bohater meczu z Grecją w spotkaniu z Rosjanami też bronił bardzo pewnie, więc sadzanie go na ławie byłoby krzywdzące. Z drugiej strony Szczęsny odcierpiał już karę za czerwoną kartkę, a choć mecz otwarcia mu nie wyszedł, to wcześniej zawsze mogliśmy na niego liczyć. Franz skłania się ku bramkarzowi Arsenalu.
- Od początku było wiadomo, że Szczęsny jest numerem jeden. I nie ma dyskusji - powiedział Smuda od razu po meczu z Rosjanami.
Selekcjoner znany jest jednak z tego, że często zmienia zdanie. Sam Tytoń wierzy, że w sobotnim meczu to on bronić będzie polskiej bramki.
- Liczę na to, że zagram z Czechami. Chciałbym tworzyć dalej tę swoją piękną historię. Trener nic nie mówił odnośnie do tego, kto z nas wystąpi z Czechami, więc jeszcze muszę trochę poczekać. On podejmuje decyzje, mnie nic do tego - mówi Tytoń.
Jeżeli Smuda postawi na Szczęsnego, to zrobi to wbrew zdecydowanej większości kibiców. Wyniki sondy wśród internautów, którą przeprowadził portal Gwizdek24.pl, są dla bramkarza Arsenalu druzgocące. Tylko 26 proc. głosujących postawiłoby właśnie na niego, 74 proc. stoi murem za Tytoniem.
Podobnego zdania jest były reprezentacyjny bramkarz Józef Młynarczyk (59 l.).
- Tytoń w meczu z Rosją był jednym z najpewniejszych punktów zespołu. Imponował mi jego spokój, można było mieć pewność, że nie popełni błędu. Znakomicie czuł grę, wychodził do dośrodkowań i je przechwytywał. Trzeba przyznać, że bardzo pomogli mu obrońcy, którzy niemal nie popełniali błędów - analizuje Młynarczyk.
Były bramkarz FC Porto uważa, że sadzanie Tytonia na ławce byłoby złą i ryzykowną decyzją.
- Podejrzewam, że gdyby zapytać kadrowiczów o szczerą odpowiedź w tej sprawie, większość opowiedziałaby się za Tytoniem. Przemek po prostu sobie na to zasłużył. Wybronił nam mecz z Grecją, a z Czechami nie dał plamy. Dlaczego więc go zmieniać? Po meczu, w którym wszyscy piłkarze stanęli na wysokości zadania, nie można mieszać w składzie. Swoją drogą bardzo spodobała mi się skromność Tytonia. Powiedział, że nieważne, kto stanie w bramce, dla niego liczy się tylko to, by Polska awansowała do ćwierćfinału. I to się nazywa drużyna! - podkreśla Młynarczyk.