Raymond Domenech: Karim Benzema wreszcie jest liderem [WYWIAD]

2014-06-25 11:14

Raymond Domenech, który z reprezentacją Francji był i w niebie (finał MŚ w 2006), i w piekle (strajk kadry na mundialu w RPA), zgodził się przeanalizować dla "Super Expressu" brazylijski mundial. Człowiek, który cztery lata temu zrezygnował z Karima Benzemy, teraz cieszy się z eksplozji jego formy.

"Super Express": - Dwa wygrane mecze, 8 goli strzelonych i tylko 2 stracone. Francja pana zaskoczyła?

Raymond Domenech: - Same zwycięstwa mnie nie zaskoczyły, bo już sparingi pokazały, że zespół idzie w dobrym kierunku. Zaskakująca jest natomiast łatwość z jaką gromimy kolejnych rywali, ogromna różnica jaka była między nami a Szwajcarią. Francja znów ma świetną mieszankę doświadczonych piłkarzy z utalentowaną młodzieżą.

- Który piłkarz zaskoczył pana najbardziej in plus?

- Karim Benzema. To wreszcie ten Benzema, którego pamiętamy z jego gry w Olympique Lyon. Strzela, walczy, podaje. Dojrzał mentalnie, bo piłkarsko to on był gotowy już w wieku 19 lat. Wiem to dobrze, bo wtedy go poznałem.

Zobacz: Mundial 2014. Co decyduje o miejscu w tabeli przy równej licznie punktów?

- Cztery lata temu nie zabrał pan Benzemy do RPA...

- Tak, ale ta decyzja nie budziła wtedy żadnych kontrowersji. Był w fatalnej formie, prawie w ogóle nie grał w Realu. Wtedy miałem o wiele lepszych napastników niż on.

- Teraz wrócił w wielkim stylu. Może zostać królem strzelców?

- Może. Królem strzelców zostanie ten, kto dojdzie co najmniej do półfinału i ten kto strzela karne. Benzema jedenastki wykonuje i będzie je strzelał dalej, mimo że ze Szwajcarami nie trafił. A półfinał z udziałem Francji? To możliwe.

- No właśnie. Co we Francji zostanie uznane za sukces reprezentacji?

- Dojście do ćwierćfinału. Bo awans z takiej grupy, do jakiej trafiliśmy, to obowiązek. W 1/8 też sobie raczej poradzimy, bo wpadniemy na Nigerię lub Iran. Schody zaczynają się później.

- Tuż przed mundialem straciliście Francka Ribery’ego. To niepowetowana strata, czy...?

- To pytanie jest zawsze ciekawe. Wielki piłkarz w wielkiej formie ciągnie zespół do góry. Ale wielki piłkarz w słabej formie pociąga innych w dół. Patrząc na to jak się prezentował Ribery przed mundialem, zaryzykuję stwierdzenie, że bez niego jesteśmy silniejsi. Jego brak sprawił, że „odpalił” Benzema, który w końcu sam mógł wziąć odpowiedzialność za ofensywę.

- Niedawno pańskie słowa o tym, że reprezentacja Francji jest współodpowiedzialna za kryzys na Ukrainie, wzbudziły spore poruszenie...

- Mówiłem je w kontekście ogromnego wpływu jaki futbol ma na rzeczywistość. Gdyby Ukraina pokonała Francję w barażach… Nie mówię, że nie wybuchłby tam kryzys, ale ludzie mieliby inne zajęcia, jednoczyliby się wokół kadry przygotowującej się do mundialu. Futbol jest jak "klej", „lepi” ludzi ze sobą. Weźmy Belgię. Na co dzień się kłócą Walonowie z Flamandami, a teraz wszyscy są Belgami. To samo Brazylia. Myślę, że wygra mundial, ale jak nie, to nie wiadomo jakie to będzie miało reperkusje społeczne.

Zobacz także: To najgorsza mundialowa piosenka w historii [WIDEO]

- Wszyscy zachwycają się tym mundialem. Jaka jest tajemnica jego sukcesu?

- Taka, że te gwiazdy, które miały błyszczeć, robią to w każdym meczu. Neymar, Messi, Van Persie, Benzema, Robben. Kiedy najwięksi herosi strzelają bramki i liderują swoim zespołom, to kibicom się to podoba. A właśnie tak się dzieje w Brazylii.

- Od momentu odejścia z reprezentacji Francji nie podjął pan pracy. Dlaczego?

- Chciałem zostać trenerem reprezentacji Polski, ale skoro mnie nie wzięliście, to wciąż czekam na dobrą ofertę. Ale proszę napisać, że powiedziałem to z przymrużeniem oka (śmiech).

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze