"Super Express": - Przed losowaniem stwierdziłeś, że w grupie chcesz zagrać z Rosją, a w dalszej fazie turnieju z Niemcami. Trafiłeś idealnie...
Robert Lewandowski: - Mamy wymarzoną grupę! Aż nie mogę uwierzyć w to, że jest prawie dokładnie tak, jak wam mówiłem. Uważam, że w grupie A rywalizować będą cztery równe drużyny, więc każdy mecz zapowiada się pasjonująco. Każdy kij ma jednak dwa końce. Po wylosowaniu takiej grupy oczekiwania i presja zdecydowanie wzrosną. Bo gdybyśmy grali na przykład z Francją, Anglią i Portugalią, wszyscy spisaliby nas na straty...
- Jedyny zespół, którego nie wytypowałeś do naszej grupy, to Czechy. Są w naszym zasięgu?
- Mówiłem, że chcę Irlandię, ale Czechy to również bardzo ciekawy rywal. W 1996 roku zdobyli mistrzostwo Europy, ale przez ten czas wiele się zmieniło. Drużyna jest w przebudowie i nie mamy się czego bać.
- Rosjanie?
- Najsilniejsza drużyna w tej grupie. Nie grają już jednak tak znakomicie jak choćby trzy lata temu. Wielu z kadrowiczów nie wyjeżdża za granicę po nowe doświadczenia, bo w Rosji płacą im wielkie pieniądze.
- Dobrze, że na otwarcie zagramy z Grecją?
- Tak. To zespół silny jako całość, ale nie ma wielkich indywidualności. Są jednak zawsze groźni, bo grają z wielkim charakterem. Trzeba na nich uważać.
- A jak wyniki losowania przyjęli reprezentanci Niemiec z Borussii?
- Mieli nietęgie miny. Trudniejszych rywali w grupie już chyba nie mogli wylosować (Dania, Portugalia, Holandia - red.). Narzekali, ale i gratulowali nam fajnej grupy. Nawet trener Juergen Klopp mówił, że lepiej nie mogliśmy trafić.
- A z remisu 1:1 z Borussią Moenchengladbach są w klubie zadowoleni?
- Bardziej straciliśmy dwa punkty, niż zdobyliśmy jeden. Nie płaczemy, ale jesteśmy wkurzeni, bo mogliśmy wygrać.
- Strzeliłeś 10. gola w tym sezonie, ale dopiero pierwszego na wyjeździe...
- Już od kilku kolejek starałem się przełamać tę złą passę i nie chciało wpaść, dopiero teraz się udało. Mam nadzieję, że teraz będę strzelał i u siebie, i na wyjeździe.
- We wtorek zagracie w Lidze Mistrzów z Olympique Marsylia, ale aby wyjść z grupy, musicie wygrać 4:0 i liczyć na porażkę Olympiakosu z Arsenalem. Ktokolwiek w klubie wierzy w awans?
- Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Już nieraz pokazywaliśmy, że u siebie wygrywaliśmy po 4:0, 5:0. Misja wydaje się niemożliwa do wykonania, ale my się nie poddajemy.