- Straciliśmy rytm i technikę wiosłowania. To zdarza się każdego roku, na początku sezonu. Chodzi o niuanse albo "dokręcenie" treningowych kilometrów. Jak się to zrobi, powinno być dobrze. Tyle że poprzednio szybciej te błędy naprawialiśmy - wyjawia szlakowy osady Adam Korol (36 l.).
Dla niego i partnerów: Marka Kolbowicza (39 l.), Michała Jelińskiego (30 l.) i Konrada Wasielewskiego (26 l.) najważniejszą imprezą sezonu będą wrześniowe ME w Portugalii (MŚ w Nowej Zelandii "odpuszczają").
- Wierzę, że w mistrzostwach Europy się zrehabilitujemy. Daję sobie rękę uciąć, że nasze porażki w tym sezonie to nie efekt "sodówy" - deklaruje Korol.