Kubica porównuje sukcesy w F1 do Le Mans
Robert podkreśla wagę tego, co osiągnął w minioną niedzielę w trzyosobowym prywatnym zespole wspieranym przez Ferrari. Nie wszyscy kibice zdają sobie sprawę, że nie ma ważniejszej rywalizacji w dziedzinie wyścigów długodystansowych niż Le Mans. – W Formule 1 moim najważniejszym celem było mistrzostwo świata. Nie udało się. Drugim było zwycięstwo w Grand Prix, udało się tylko raz – przypomina Kubica, który wygrał GP Kanady F1 w 2008 roku. – Le Mans jest największym celem na długich dystansach. Na tym etapie kariery, na którym jestem, nie da się wygrać ważniejszego wyścigu. A nie ma wcale gwarancji, że dobry kierowca Formuły 1 będzie sobie radził w wyścigach długodystansowych, ponieważ trzeba mieć też inne predyspozycje i cechy.
Kubica mówi o koszmarze Le Mans, owadach i braku snu. „Powinni zakazać tego wyścigu”
Polski kierowca AF Corse już od treningów czuł, że na Le Mans 2025 będzie dobrze. – Pierwsze moje okrążenia za kierownicą naszego żółtego Ferrari dały mi sporą nadzieję. Na drugim okrążeniu inżynierowie po prostu mi powiedzieli, że… muszę zwolnić – przyznaje Kubica, któremu zalecono, by nie pokazywał jak świetnym tempem może jechać team. Potem AF Corse przekuło obiecujące treningi w wielki sukces w trakcie legendarnego wyścigu.
Po wygranej na Le Mans wzrosły apetyty w teamie Kubicy. – Cel jest prosty, postarać się zawalczyć o tytuł mistrza świata w wyścigach długodystansowych, ponieważ jesteśmy na drugim miejscu i byłoby nieprofesjonalne, by odpuścić. Czy to będzie mi dane? Zobaczymy, ale myślę, że będzie ciekawa druga część sezonu – deklaruje.
Niesamowity wyczyn Roberta Kubicy! Wielkie zwycięstwo Polaka w Le Mans
Powrót Roberta Kubicy do F1? Jasna odpowiedź
Kubica, który po fatalnym wypadku rajdowym w 2011 roku w niesamowity sposób wrócił na krótko do F1 pod koniec poprzedniej dekady, zawsze jest pytany o to, czy myśli jeszcze o najwyższej klasie wyścigowej świata. Zwłaszcza że w przyszłym sezonie pojawi się na scenie nowy zespół. Cadillac wkroczy na tor w 2026 roku z autami napędzanymi silnikami Ferrari. Tak odpowiada Robert teraz:
Nie jest to w mojej głowie. Koncentruję się na wyścigach długodystansowych, taką decyzję podjąłem parę lat temu, gdy odszedłem z F1 w roli kierowcy testowego i rezerwowego. Rola testowego kierowcy praktycznie już nie istnieje, a ona mnie zajmowała. Zaś jeśli chodzi o rolę kierowcy wyścigowego, to szczerze, nawet gdyby była taka szansa, to raczej by mnie nie interesowała. To spore poświęcenie. Cadillakowi życzę jak najlepiej, ale wejście do Formuły 1 nie będzie dla nich łatwe. Czuję się spełniony w wyścigach długodystansowych i w miejscu, w którym jestem – podkreśla krakowianin.
Kubica przyznaje, że nawet nie myśli już ostatnio o F1. – Jeśli chodzi o przyszłość i o to, co przechodziło mi przez głowę przede wszystkim w sensie planów, to nie była to Formuła 1 – zastrzega. – Wyścigi długodystansowe są czymś, co mi się podoba, ze wszystkim, co kierowca może dać swoją jazdą zespołowi. A pasja? O nią się nie martwię, bo w wieku 40 lat pasja do kręcenia kółkiem jest u mnie do dokładnie taka sama jak trzydzieści lat temu.