- Ale w finale przegrał pan z Pedersenem...
- Mimo to cieszę się, jakbym wygrał. Przecież w jednym biegu byłem wykluczony, a w finale spotkałem się z bandą, a i tak przyjechałem drugi. Można więc powiedzieć, że nie jest źle. Przecież w finale przez chwilę byłem nawet na czwartym miejscu, więc wypada się cieszyć, że odrobiłem dwie pozycje. W zeszłym roku poszło mi w Lesznie znacznie gorzej, więc proszę, cieszmy się. Poza tym jestem liderem Grand Prix, oby tak dalej.
- Który z rywali najbardziej pana zaskoczył?
- Nikt mnie specjalnie nie zachwycił. Oprócz Nickiego, który jest bardzo dobrze dysponowany. Wygrał zdecydowanie i chwała mu za to. Jak oceniam słabszy występ Crumpa? Nie chcę oceniać innych zawodników, życzę im, żeby spisywali się jak najlepiej.
Przeczytaj koniecznie: Jose Mourinho geniusz, który zarabia 100 tysięcy dziennie
- Jak się panu jeździło na nowych tłumikach?
- Nie chcę o tym mówić. Dużo trzeba było zainwestować w sprzęt, żeby dało się jechać. Wszystko fajnie, ale za naszymi pieniędzmi wydanymi na tłumiki nie poszły większe zarobki. Uważam więc, że nowe tłumiki skomplikowały nam życie. Tyle w tym temacie.
- Jak pan będzie świętował 2 miejsce?
- Nie będę (śmiech). W niedzielę mecz ligowy w Tarnowie, w poniedziałek wezmę udział w zawodach motocrossowych w Nekli pod Wrześnią, a we wtorek pojadę w Szwecji. Bawię się na całego. Nie zostało mi już wiele lat jeżdżenia, więc podjąłem decyzję, żeby maksymalnie wykorzystać ten czas. Chcę więc również spróbować sił w motocrossie, który bardzo lubię. Jeżeli tylko terminy zawodów będą mi pasować, będę startował.
- A nie boi się pan, że podobnie jak pod koniec ubiegłego sezonu dozna kontuzji podczas treningowej jazdy na motocrossie?
- Przecież podczas Grand Prix w Lesznie też coś się mogło stać. Tak samo jutro, pojutrze. Traktuję to jako dobry trening. OK, nie będę szalał jak w żużlu i pojadę zachowawczo, ale chcę spróbować. 25 lat nie jeździłem w zawodach motocrossowych, chcę sobie to przypomnieć. Nie będzie kontuzji.