- Od wielu lat w tym czasie nie było mnie w domu. Zawsze był rajd, albo jechałem na testy lub też szykowałem się do kolejnego występu. Rodzina dzielnie znosiła moją nieobecność, za co jestem im bardzo wdzięczny. Teraz pandemia koronawirusa zupełnie odmieniła sytuację. Przekonałem się o tym, jak wracałem niedawno z Meksyku. Wiem ile czasu zajął mi powrót do domu.
Później czekała mnie dwutygodniowa kwarantanna. A teraz spełniam się w roli ojca i partnera Anety - mówi Kajetanowicz.
Kierowca z Ustronia ma teraz czas na fetowanie ostatniej radości. Niepełna dwa tygodnie temu przyszedł na świat jego pierwszy syn, Gracjan. Był to najradośniejszy moment w tym roku.Teraz każdą chwilę szczęśliwy tata spędza w towarzystwie syna, córki Oriany i partnerki Anety. Wielkanoc jeszcze bardziej zacieśniła rodzinne więzy.
- Jak święta, to trzeba malować jajka wielkanocne. Najlepiej robi to Oriana, ale i ja też spróbowałem. Nie było to takie proste, ale wielkanocny rytuał wykonałem. Nie tylko potrafię mocno chwytać kierownicę, ale znacznie subtelniej trzymać w dłoni jajko i jeszcze je malować - cieszy się Kajto.
Rajdowy wicemistrz świata nie ukrywa, że najbliższe dni spędzi w gronie najbliższych. Zaraz po nich wraca do swojego zawodowego życia. Co prawda, jeszcze nie wiadomo, kiedy Kajto pojedzie w kolejnym rajdzie, ale trzeba szykować wóz i być gotowym w każdej chwili wyruszyć na trasę.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj