Kajetanowicz na gokarcie

i

Autor: archiwum prywatne

Kajetanowicz dobrze się bawił na kartingowym torze

2020-05-25 21:22

Tor kartingowy jest dobry dla wszystkich kierowców. Z takiego założenia wyszedł Kajetan Kajetanowicz (41 l.). Trzykrotny rajdowy mistrz Europy zawsze uważał trening w tym małym samochodzie za doskonały sprawdzian przed startami w mistrzostwach świata WRC. Nie inaczej było ostatnio.

- Tym razem do takich przejazdów wybrałem sobie tor w Starym Kisielinie koło Zielonej Góry. Dwa dni na taki trening w zupełności wystarczyły. Zdecydowałem się dlatego, że w takim małym bolidzie pracują zupełnie inne mięśnie, niż w samochodzie rajdowym. Było ciasno, ale szkoleniowo pożytecznie - mówi kierowca Lotos Rally Team. - Inne są tutaj parametry jazdy i prowadzenia pojazdu. W kartingu inaczej się trzyma kierownicę. Częściej są zakręty, no i jedzie się po płaskiej nawierzchni. Ale i tak można się solidnie zmęczyć. Może nie wszyscy wiedzą, ale taką zabawką można się rozpędzić nawet do 150 km/godzinę. Niby mały wozik, ale sunie bardzo szybko.

Do tej pory Kajetanowicz do podobnych ćwiczeń wykorzystywał tor kartingowy w czeskim mieście Trzyniec, do którego ze swojego domu w Ustroniu ma przysłowiowy rzut beretem.

- Mam do niego tylko 15 km. Ale teraz sytuacja z wiadomych przyczyn się skomplikowała i dlatego plany musiały się zmienić. Trzeba było szukać takiej formy treningu w Polsce. W ciągu 48 godzin pobytu w Starym Kisielinie przejechałem około 200 km. To i tak niewiele. Mój rekord jest bardzo wyśrubowany: w Trzyńcu jednego dnia tak się zagalopowałem, że wykręciłem aż 250 km. Aż sam się później zdziwiłem, że tyle można przejechać - dodaje Kajetanowicz.

Trening na kartingu w przypadku kierowców rajdowych i wyścigowych nie jest niczym nowym. Wielu automobilistów swoją karierę za kółkiem zaczyna właśnie od takiego małego bolidu. Także w trakcie kariery w wyścigach czy rajdach karting jest doskonałym treningiem uzupełniającym dla wielu znanych kierowców.

- I dla mnie był to doskonały wstęp. Kilka dni później wsiadłem do Subaru Impreza w towarzystwie pilota Maćka Szczepaniaka i jechaliśmy już na prawdziwych drogach szutrowych. Czyli tam, gdzie tygrysy czują się najlepiej - kończy Kajetan Kajetanowicz.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze