- Cieszę się, że Greg wygrał złoto, tytuł idzie w dobre ręce - mówi Gollob. - Dla mnie to był całkiem udany sezon, mimo że zaliczyłem spadek o kilka miejsc. Muszę pogratulować sobie piątego miejsca... Oczywiście mogło być lepiej, nie ma się co oszukiwać, zawaliłem trzy zawody Grand Prix. Nie mogłem odnaleźć odpowiednich ustawień i pojechałem bardzo wolno. Ale taki jest sport i muszę to zrozumieć i przeanalizować - podkreśla Gollob.
Zdaniem polskiego żużlowca zmiany w stawce najlepszych po części wywołane były przez przedsezonową zmianę tłumików.
- Pojawiły się problemy, których nie mogłem tak szybko rozwiązać. Ciągle szukam coraz lepszych ustawień, eksperymentuję, ale na to potrzeba czasu. W przyszłym sezonie będzie to już znacznie lepiej wyglądać. Nie popadam w marazm, tylko muszę zająć się sprzętem i swoją formą, by wrócić do dawnej dyspozycji - zapowiada.
Mogłoby się wydawać, że Gollob zakończony sezon spisze na straty. On jednak uważa, że osiągnął optymalny wynik.
- Nie uważam, żeby ten sezon był całkowicie stracony. Piąte miejsce to nie piętnaste. Wielu żużlowców cieszyłoby się z takiego wyniku. Pamiętajmy, że w Grand Prix nie ma nic darmo. Tu wszystko trzeba wydrzeć sobie na torze. Hancock, Jonsson i Hampel byli najlepsi, jechali bardzo równo i mają medale. Zdobyłem ich kilka w życiu, nie jest więc tak źle - uważa.
Polski mistrz już zapowiada, że w przyszłym sezonie zrobi wszystko, by odzyskać złoto.
- Chcę powrócić na tron, a przede wszystkim osiągać lepsze wyniki. Dziękuję kibicom za piękny doping przez cały rok i proszę o to samo za kilka miesięcy. Cieszy mnie, że stara gwardia, czyli ja, Greg i Jason Crump, nie ustępujemy młodym. Chcemy z nimi wygrywać i na razie nam się to udaje. Nie mamy kompleksu młodzieży - twierdzi Gollob, który już cieszy się na myśl o inauguracji przyszłego sezonu w... Nowej Zelandii.
- Żużel zaczyna iść w świat, to bardzo dobra wiadomość. Chciałbym jednak doczekać kiedyś wyjazdu do Stanów Zjednoczonych - rozmarza się ustępujący mistrz.