Informacja o samobójczej śmierci Jędrzejaka była ciosem dla żużlowego środowiska. Były mistrz Polski na żużlu został znaleziony martwy w swoim warsztacie we wtorek rano. W sobotę w Ostrowie Wielkopolskim odbył się pogrzeb żużlowca, msza święta została odprawiona w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego przy ul. Limanowskiego w Ostrowie Wielkopolskim.
W ostatniej drodze Jędrzejakowi towarzyszyła kochająca rodzina, przyjaciele z toru i spoza niego, działacze i trenerzy żużlowi. Pojawili się m.in. byli i obecni żużlowcy: Maciej Janowski, Sławomir Drabik, Krzysztof Cegielski. Pojawił się selekcjoner reprezentacji Polski Marek Cieślak. Nad grobem Jędrzejaka przemawiał Tai Woffinden, który przyjaźnił się z Jędrzejakiem, kiedy ten jeździł w Sparcie Wrocław. Na torze Brytyjczyk jest nie lada twardzielem, ale w jednej chwili kompletnie się rozkleił. Zalany łzami żegnał przyjaciela.
W pięknych słowach Jędrzejaka pożegnał również Andrzej Rusko, prezes WTS Wrocław. Również bardzo poruszony. - Nie tak się Tomku umawialiśmy. Snuliśmy razem plany na przyszłość, miałeś do nas wrócić już w innej roli. Chcieliśmy wykorzystać Twoje doświadczenie – powiedział Rusko, a ksiądz Piotr Prusakiewicz, nazywany kapelanem polskich żużlowców, dodał: - Teraz będziesz jeździł po niebiańskich torach.
Z oczu nawet największych twardzieli płynęły łzy, kiedy trumnę z ciałem Jędrzejaka składano do grobu. Mechanicy odpalili wtedy silniki motocykli, a fani odpalili race.
Jędrzejak zaczynał żużlową karierę w Iskrze Ostrów Wielkopolski. Potem jeździł kolejno we Włókniarzu Częstochowa, WTS Wrocław (trzykrotnie), KM Ostrów Wielkopolski, Unii Tarnów, a ostatnio w Stali Rzeszów. W 2012 roku został indywidualnym mistrzem Polski.