David Haye z Harrisonem ustawili walkę?

2010-11-18 3:00

Coraz więcej wątpliwości pojawia się wokół pojedynku Davida Haye'a (30 l.) z Audleyem Harrisonem (39 l.) o mistrzostwo świata wagi ciężkiej WBA. Angielskie media sugerują, że mógł to być olbrzymi szwindel.

Przez pierwszą rundę nie padł żaden cios. Do połowy drugiego starcia - również. Zdenerwowany sędzia ringowy przerwał rywalizację, grożąc ostrzeżeniem, jeśli nie zaczną walczyć. Upomnienie niewiele dało, nadal obaj udawali walkę.

Patrz też: David Haye: Zapłaćcie Harrisonowi za te bęcki

Dopiero w trzecim starciu Haye ruszył na rywala. Ale Harrison w ogóle nie podjął rękawicy, okopał się przy linach za podwójną gardą, jak Francuzi podczas II wojny światowej za linią Maginota. Wystarczyło kilka ciosów, wydawało się, że niezbyt mocnych i padł.

"The Sun" dotarł do filmu z walki, na którym wyraźnie widać, jak Haye tuż przed decydującym atakiem coś mówi do Harrisona. Co? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, gazeta zatrudniła dwóch ekspertów od czytania z ruchu ust. Jeden z nich, głuchoniemy Terry Ruane, twierdzi, że Haye krzyknął: "now" (teraz), drugi - John Cassidy - odszyfrował, że to był okrzyk "get down" (padnij).

Po walce Haye wypaplał dziennikarzom, że zapowiedział kumplom, że wygra w trzeciej rundzie i wielu z nich postawiło na taki wynik u bukmacherów wielkie pieniądze. - Nie mogłem ich zawieść - mówił czempion.

Kumpli na pewno Haye nie zawiódł, ale (do spółki z Harrisonem) zupełnie rozczarował publiczność. 22 tysiące widzów wygwizdało obu, szczególnie Harrisona.

Przeczytaj koniecznie: Haye ustawił walkę!

Harrison za tę farsę miał otrzymać 1,5 miliona funtów (7 milionów złotych). Haye uważa, że powinien dostać tę kasę, kibice - że nie, bo nie wykonał roboty. Zapowiadał walkę, a w ogóle jej nie podjął.

Czy doszło do przekrętu? Prawdę znają tylko Haye i Harrison. Być może pozna ją prokuratura, bo nie można wykluczyć śledztwa.

Najnowsze