Załamanie. Krach. Depresja. Nie mamy pojęcia. Ktoś podmienił Agnieszkę Radwańską. W trzecim secie półfinałowego starcia obserwowaliśmy zupełnie inną zawodniczkę, niż w dwóch setach wcześniejszych. Być może wpływ na to miała zmiana terminu spotkania. Pierwotnie obie panie zmierzyć się miały na korcie w sobotę. Wszystko na to wskazywało. Tyle tylko, że na Wyspach zaczął padać deszcz i ostatecznie organizatorzy nie mieli wyboru. Musieli przełożyć starcie na niedzielę.
Druga z rzędu porażka Polaków za oceanem! Polska - USA 1:3 w Lidze Światowej!
Innych powodów nie dostrzegamy. Radwańska nieźle zaczęła. Niemal tak, jak w 2009 roku, gdy jedyny raz w karierze pokonała Rumunkę. Na turnieju w Linzu potrzebowała wówczas dwóch setów. Tym razem też wydawało się, że Polkę czeka przyjemne popołudnie. Prowadziła 5:3, miała swój serwis, brakowało jej jednej wygranej wymiany i... stanęła. Dała się przełamać, ale po chwili równowaga wróciła. Ostatecznie to "Isia" okazała się górą w pierwszej partii.
W drugiej przycisnęła jednak Niculescu. 61. zawodniczka rankingu WTA zaczęła grać odważniej i szczęśliwie wyrównała stan meczu. Radwańska nie sprawiała jednak wrażenie załamanej. Usiadła, odetchnęła głęboko i wróciła na kort. Po czym otrzymała jedne z mocniejszych razów w karierze. 0:6 w trzecim secie zakończyło spotkanie.
Niculescu w finale zmierzy się ze zwyciężczynią pary: Alison Riske - Ana Konjuh.
Agnieszka Radwańska (Polska) - Monica Niculescu (Rumunia) 7:5, 4:6, 0:6
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail